Cofała na drodze ekspresowej S12
Do skrajnie niebezpiecznego zdarzenia doszło 14 listopada na drodze ekspresowej S12 przy zjeździe na węźle Nałęczów (woj. lubelskie), ale dopiero dzisiaj Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad o nim poinformowała i udostępniła nagranie z monitoringu. Widzimy na nim czarnego hatchbacka, który niespodziewanie hamuje na lewym pasie, a zwolniwszy niemal do zera, pomału zjeżdża na przejazd awaryjny w pasie rozdzielającym jezdnie drogi ekspresowej.
Kierująca czarnym samochodem najwyraźniej zignorowała znaki informujące o zbliżaniu się do zjazdu i nie zajęła odpowiednio wcześnie prawego pasa. Próbowała na niego wjechać tuż przed samym zjazdem i taki manewr do samego końca był możliwy, choć dość ryzykowny.Reklama
Kierująca zdecydowała się więc zmusić do awaryjnego hamowania dwa auta osobowe oraz dwa ciężarowe, a gdy ich kierowcom cudem udało się uniknąć kolizji i odjechać, ona zaczęła cofać.
30 kilometrów pod prąd autostradą. 85-latek niemal doprowadził do tragedii
Każde cofanie na drogach szybkiego ruchu jest skrajnie niebezpieczne, ale kierująca czarnym hatchbackiem zrobiła coś jeszcze gorszego. Cofając przecinała pasy ruchu, czym utrudniała innym kierującym ocenę sytuacji i ominięcie jej. Pech chciał, iż nadjeżdżający kierowca Forda Ecosport nie obserwował uważnie drogi i z dużym opóźnieniem zaczął hamować.
Widząc, iż nie zatrzyma się w porę, próbował ominąć cofający pojazd uciekając na powierzchnię wyłączoną z ruchu. Tymczasem kierująca czarnym autem nie tylko się nie zatrzymała (więc w ogóle nie obserwowała sytuacji na drodze, pomimo wykonywania śmiertelnie niebezpiecznego manewru), ale dokładnie w momencie, gdy omijał ją Ford, skręciła mocniej koła, czym doprowadziła do zderzenia.
SUV obrócił się tyłem do kierunku jazdy i zatrzymał obok barier energochłonnych. To naprawdę cud, iż wszyscy pozostali kierujący zatrzymali się w porę, z autokarem włącznie - w takich sytuacjach naprawdę nietrudno o karambol i prawdziwą tragedię.
Jak przekazał TVN rzecznik prasowy lubelskiej policji nadkomisarz Kamil Gołębiowski, sprawczynią zdarzenia jest 53-letnia mieszkanka Lublina. W tej sprawie toczy się teraz postępowanie, które najpewniej zakończy się postawieniem kierującej zarzutu stwarzania zagrożenia w ruchu drogowym i spowodowania kolizji i skierowaniem sprawy do sądu. Może ona więc otrzymać wysoką grzywnę, ale także może jej zostać zatrzymane prawo jazdy.
Pędziła pod prąd prosto na inne pojazdy. choćby nie dotknęła hamulca
Co zrobić, kiedy przegapi się zjazd z drogi ekspresowej?
Jak przypomina przy okazji tego zdarzenia GDDKiA, w momencie gdy przegapimy zjazd z drogi szybkiego ruchu, możemy zrobić tylko jedną rzecz. Kontynuować jazdę do kolejnego zjazdu i tam albo zawrócić i wrócić do interesującego nas zjazdu, albo dojechać do celu drogami lokalnymi.
Niedopuszczalne jest cofanie na drogach ekspresowych i to w każdej sytuacji i okolicznościach. Niektórzy kierowcy starają się wykazać nieco większym rozsądkiem, niż bohaterka powyższego nagrania i zatrzymują się po prawej stronie na pasie awaryjnym, a następnie cofają nim z włączonymi światłami awaryjnymi.
Taki manewr również jest zakazany i również bardzo niebezpieczny. Po pierwsze kierowcy zaskoczeni cofającym pojazdem, mogą gwałtownie hamować lub nagle zmieniać pas ruchu, obawiając się, iż cofający może nagle wykonać jakiś niespodziewany manewr. To zaś może doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji, szczególnie gdy ruch jest duży.
Ponadto zdarzają się przypadki uderzeń w pojazdy znajdujące się na pasie awaryjnym. Nie można więc go traktować jako miejsce na chwilowy postój lub pas do "awaryjnego" naprawiania swoich błędów. Warto też przypomnieć, iż zjazdy z dróg szybkiego ruchu zwykle objęte są monitoringiem i to takim, który automatycznie wykrywa pojazdy poruszające się w złym kierunku. A więc choćby jeżeli ktoś zacznie cofać lub jechać pod prąd na pustej drodze ekspresowej, to i tak nie może czuć się bezkarny.