Na trasie S6 podczas mocnych opadów deszczu prawie doszło do karambolu… kilkanaście razy w ciągu kilkudziesięciu sekund. To cud, iż tym razem lekarze i blacharze nie mieli nic do roboty.
Mocne opady deszczu to motyw przewodni ostatnich dni w Polsce. Niektórzy zastanawiają się, czy słoneczne lato poszło sobie już na dobre. Są i tacy, którzy z powodu sierpniowej niepogody odwołują wczasy nad morzem (bo przecież wcześniej od czerwca do września wspaniałe warunki były murowane!). Inni się cieszą, bo nie znoszą upałów, a rośliny wreszcie mogą się nawodnić. Ale euforia z powodu opadów raczej nie dotyczy tych, którzy muszą dużo jeździć samochodem.
Jazda w deszczu bywa przyjemna niczym borowanie bez znieczulenia
Jeśli jedzie się po mieście, trzeba przede wszystkim uważać, by nie ochlapać pieszych. Ale na autostradzie albo trasie szybkiego ruchu problem jest poważniejszy. Gdy leje, widoczność gwałtownie spada. Pogarsza się też przyczepność i autem trudniej jest zahamować. Może się więc okazać, iż tuż przed nami wyrośnie korek, a wciśnięcie hamulca kilka da.
Właśnie tak stało się na filmie z kanału „Stop Cham”. Dzięki temu, iż autor filmu zainwestował aż w dwie kamery do swojego samochodu, możemy mieć pełen ogląd sytuacji, zarówno jeżeli chodzi o to, co dzieje się przed wozem, jak i z tyłu. Z przodu na początku dzieje się niewiele. Nagle sytuacja zupełnie się zmienia. Spełnia się koszmar kierowcy jadącego podczas ulewy.
Jazda w deszczu i korek
Zatrzymane samochody widać w ostatniej chwili. Kierowca naciska hamulec. Inni – czyli jadący z tyłu – robią to samo, ale mało kto trzyma odpowiedni odstęp. W głowach osób siedzących w tych autach musiały w błyskawicznym tempie pojawiać się bardzo podobne myśli. „Chyba nie wyhamuje” to najbardziej cenzuralne.
Na trasie S6 z dwóch pasów błyskawicznie zrobiły się co najmniej trzy. Niektórzy uciekali przed spotkaniem ze zderzakami innych aut na pobocze, inni na środek albo blisko bariery energochłonnej. Podczas krótkiego przecież nagrania widać co najmniej kilkanaście sytuacji typu „naprawdę mało brakowało”. Na szczęście nikt się ze sobą nie zderzył. Kierowcy biorący udział w niebezpiecznej sytuacji powinni popędzić do kolektury Lotto i kupić losy. Chyba iż wyczerpali już limit szczęścia… na jakiś czas.
Konsekwencje mogły być naprawdę poważne. Gdyby doszło do karambolu, kolejka rozbitych samochodów mogłaby nie mieć końca. W uszkodzone wozy wjeżdżałyby kolejne, kierowcy wraz z rodzinami uciekaliby za barierki (oby, bo spora część z nich pewnie by tego nie zrobiła), a lokalni laweciarze wybieraliby nowe projekty domów. Niestety, mogłoby nie obyć się bez rannych.
Jazda w deszczu – czego nie robić?
Niestety, kierowcy często kilka robią sobie z tego, iż pada. Widoczność bywa wtedy gorsza niż podczas srogiej mgły, co nie przeszkadza niektórym pędzić i siedzieć na ogonie. Może po obejrzeniu tego filmu ktoś pójdzie po rozum do głowy.
Czytaj również:
Kierowcę Fabii pokonała akwaplanacja (taka sytuacja…). Tłumaczymy, co to jest i co robić, gdy się przytrafi