We wtorek w południe doszło do tragicznego wypadku na ul. Ignacego Krasickiego w gdańskiej dzielnicy Brzeźno, gdzie 44-letni kierowca ciężarówki, będący pod wpływem alkoholu, potrącił na przejściu dla pieszych 70-letnią kobietę. Mimo natychmiastowej pomocy ratowników, ofiara zmarła z powodu odniesionych obrażeń. Sprawa trafi do sądu, a wyrok, jaki czeka kierowcę, będzie dotkliwy. Jednak w cieniu tej tragedii pozostaje pytanie: dlaczego miasto wciąż pozwala na tak duży ruch ciężarówek w tej zatłoczonej, mieszkalnej dzielnicy Brzeźno?
O ile nie ma wątpliwości, iż kierowca poniesie odpowiedzialność za swoje czyny, to trudno nie zauważyć, iż miasto również ponosi część winy za ten wypadek. Ulica Ignacego Krasickiego, biegnąca przez serce gęsto zabudowanego Brzeźna, pełna jest blokowisk i codziennego ruchu pieszych. To miejsce, gdzie turyści przeplatają się z mieszkańcami, a mimo to dopuszcza się tam ruch ciężkich pojazdów zmierzających do portu w Gdańsku.
Czy rzeczywiście taka organizacja ruchu ma sens?
Mieszkańcy Brzeźna od lat narzekają na nadmierny ruch ciężarówek w ich dzielnicy. Ul. Krasickiego, zamiast służyć lokalnej społeczności, staje się codzienną areną groźnych manewrów wielotonowych pojazdów. To, co miało być bezpiecznym przejściem dla pieszych, stało się miejscem śmierci. Miasto, które powinno chronić swoich mieszkańców, wydaje się bagatelizować problem, dopuszczając do takich sytuacji.
Brzeźno. Alkohol i brak odpowiedzialności
Nie ulega wątpliwości, iż kierowca ciężarówki, mający ponad 2,5 promila alkoholu we krwi, jest głównym sprawcą tragedii. Jego nieodpowiedzialność i rażące naruszenie przepisów drogowych nie pozostawią mu żadnej taryfy ulgowej w sądzie. Jednak, choćby bez alkoholu, pozostaje pytanie: dlaczego taki pojazd znalazł się w tej okolicy?
„Wizja Zero” i wyzwania miasta
Miasto Gdańsk od lat stara się poprawiać bezpieczeństwo na swoich ulicach. W 2022 roku, w ramach programu „Wizja Zero”, władze miasta chwaliły się znaczącymi postępami. W 2021 roku, liczba ofiar śmiertelnych na gdańskich drogach spadła poniżej dziesięciu, a wypadków drogowych było o 36 proc. mniej niż w 2009 roku. W 2021 roku nie zginął w Gdańsku ani jeden rowerzysta, co władze przypisują skutecznej polityce uspokojenia ruchu i działań prewencyjnych. Program zakładał dalsze zmniejszanie liczby wypadków i poprawę bezpieczeństwa pieszych oraz rowerzystów.
Czy to faktyczni sukces urzędników? A może efekt pandemii, podczas której zamknięto nas w domu? Tego nie wiemy.
Niemniej prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz, wielokrotnie podkreślała, iż „Wizja Zero” to nie tylko element programu wyborczego, ale także troska o bezpieczeństwo wszystkich użytkowników dróg, szczególnie tych niechronionych, jak piesi i rowerzyści. Wdrożenie stref zamieszkania, ograniczeń prędkości do 30 i 50 km/h oraz edukacja kierowców miały przynieść efekty w postaci dalszej redukcji liczby ofiar.
Jednak tragedia w Brzeźnie rzuca cień na te sukcesy. Mimo zaawansowanych programów, miasto wciąż boryka się z problemem ciężkiego ruchu drogowego w obszarach mieszkalnych. To nie tylko Brzeźno, to też Nowy Port. Wypadek ten podważa skuteczność dotychczasowych działań i sugeruje, iż być może nie wszystkie zagrożenia zostały odpowiednio zidentyfikowane i zaadresowane.
Czy miasto wyciągnie wnioski? Brzeźno wymaga uwagi
Zaniedbania miasta stają się coraz bardziej widoczne, a skutki są tragiczne. Władze muszą przemyśleć, jak lepiej zabezpieczyć mieszkańców Brzeźna przed kolejnymi wypadkami. Nie można pozwolić, by ulice tej gęsto zaludnionej dzielnicy Gdańska były miejscem dla ciężkiego transportu.
Władze lokalne muszą znaleźć równowagę między potrzebami miasta i portu a bezpieczeństwem jego mieszkańców. Czy wizja zero, która przynosiła tak obiecujące efekty, obejmie także rozwiązania ograniczające ruch ciężarowy w mieszkalnych dzielnicach?
Konieczność zmian
Przypadek z ul. Krasickiego w Brzeźnie powinien stać się impulsem do rewizji polityki miasta dotyczącej ruchu ciężarowego. Mimo sukcesów programu „Wizja Zero”, konieczne są dalsze działania, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim mieszkańcom, nie tylko pieszym i rowerzystom, ale także tym, którzy codziennie muszą zmagać się z zagrożeniem ze strony ciężkich pojazdów.
To, co dziś jest tragedią, może jutro zostać uniknięte, jeżeli tylko miasto podejmie odpowiednie kroki. Bezpieczeństwo mieszkańców musi być stawiane na pierwszym miejscu, a wypadki takie jak ten nie mogą się powtórzyć.
Maciej Naskręt