Noworoczne szczęście w atrakcyjnej ofercie

newsempire24.com 1 dzień temu

– Dziękuję, mamo. – Krzysztof wstał od stołu i przeciągnął się. – Pojadę trochę po mieście. Nie martw się, będę ostrożny, samochodów wieczorem i tak mało.

– Od kiedy kupiłeś auto, tylko z nim spędzasz czas. A powinieneś już myśleć o założeniu rodziny. Mówią, iż facet ma dwa kochania – samochód i kobietę.

– Mamo, nie zaczynaj – Krzysztof podszedł i przytulił ją. – Wiesz, jak marzyłem o własnym aucie. Najpierw się najeżdżę, potem pomyślę o rodzinie. Słowo honoru.

– Dobrze już. Prawie trzydziesta na karku, a ty w autka się bawisz. – Pogładziła syna po głowie. – No to idź.

Krzysztof wyszedł na osiedlowy parking, podszedł do swojego samochodu i strzepnął puszysty śnieg z przedniej szyby. Prawo jazdy miał od lat, tato pozwalał mu jeździć starym „Polonezem”, zanim ten nie poszedł na złom. Doświadczenie miał. Po prostu jeszcze nie nasycił się uczuciem posiadania własnego auta.

Długo zbierał, potem starannie wybierał. Teraz każdego wieczoru krążył po mieście, czasem wyjeżdżał za miasto. jeżeli ktoś łapał stopa, podwoził za darmo.

Wsiadł, przekręcił kluczyk i z rozkoszą wsłuchał się w pomruk silnika. Podgłośnił radio i powoli wyjechał z podwórka.

W świetle reflektorów migotały płatki śniegu. Zima w tym roku przyszła nagle, w kilka dni zasypało wszystko bielą. Krzysztof jechał bez celu, skręcając w losowe ulice. Na jednej z nich zobaczył kobietę z dzieckiem, próbującą złapać stopa. Ściszył radio, zatrzymał się i opuścił szybę.

– Na ulicę Kopernika pan podwiezie? – Kobieta zajrzała do środka.

Była młoda i ładna.

– Proszę wsiadać – skinął na miejsce obok siebie.

– Ile będę winna? To nie blisko – spytała, nie odrywając dłoni od ramy drzwi.

– Spokojnie. Od ładnych kobiet nie biorę pieniędzy. – Ale widząc, jak cofa się przestraszona, dodał szybko: – No dobra, pięć złotych? Proszę wsiadać, nie gryzę – roześmiał się.

Kobieta otworzyła tylne drzwi, przepuściła przodem chłopca około pięciu lat, potem usiadła obok niego. Krzysztof włączył się do ruchu.

– Ile ma koni? – spytał nagle chłopiec.

– Koni? – zdziwił się Krzysztof. – Sam nie wiem.

– Jak to nie wiesz? – nalegał mały pasaż- No cóż, kupując auto, patrzyłem, żeby było ładne i wygodne, a nie żeby miało setki koni pod maską – odparł poważnie, a potem dodał z uśmiechem: – Ale widzę, iż ty się znasz?

Idź do oryginalnego materiału