Przypomnijmy, iż do tragedii doszło 29 lipca na 35. kilometrze drogi łączącej Marsa Alam z Bir Szalatin. Turystyczny minibus, którym podróżowali turyści, zjechał z drogi i dachował. W wyniku wypadku zginęły trzy osoby: 41-letnia lekarka z Olsztyna, jej syn, który ma obywatelstwo egipsko-polskie, oraz 45-letni mężczyzna z podwójnym obywatelstwem egipsko-francuskim.
Rannych zostało też jeszcze troje Polaków: 37-letnia kobieta miała ogólne potłuczenia i otarcia, 40-letni mężczyzna z licznymi stłuczeniami, a także 44-latek, którego stan był najpoważniejszy – doznał złamania miednicy, odmy opłucnej i uszkodzenia żeber.
Prokuratura rozpoczyna śledztwo. Ciała ofiar wypadku przez cały czas w Egipcie
Śledztwo w sprawie "naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym" wszczęła olsztyńska prokuratura. Służby będą wyjaśniały, czy doszło do przekroczenia dopuszczalnej prędkości oraz niedostosowania taktyki jazdy do panujących warunków drogowych, czego wynikiem był śmiertelny wypadek.
– Śledztwo będzie prowadzone dwutorowo, oczywiście zwrócimy się ze stosownym wnioskiem o pomoc prawną do władz egipskich o nadesłanie materiałów stworzonych przez ich organy. [...] Prokurator, po ustaleniu danych uczestników tej wycieczki, a była tam przecież grupa obywateli polskich i polskie biuro podróży, przesłucha te osoby w Polsce – przekazał w rozmowie z Faktem prok. Daniel Brodowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
W sprawie pojawiły się jednak pewne trudności. Ciała polskich ofiar przez cały czas są w Egipcie. Ich sprowadzenie nie będzie takie łatwe. – Trwa procedura sprowadzenia ciał do Polski. Kiedy tu trafią? Nie chcę się wypowiadać, bo nie mamy takiej pewności. Jest cała procedura, która obowiązuje z uwagi na warunki sanitarne, które trzeba spełnić, nie jest to łatwe. Zajmuje się tym rodzina – dodał prok. Brodowski.