Historia miała swój początek w 2020 roku, co oznacza, iż ciągnęła się przez ostatnie pięć lat. Wówczas jeden z kursantów wybrał się na egzamin praktyczny na prawo jazdy, jednak nie udało mu się opuścić placu manewrowego. Ćwiczenia zostały przerwane na etapie "ruszania z miejsca oraz jazdy pasem ruchu do przodu i do tyłu". Egzaminator prawdopodobnie nie spodziewał się, iż jego decyzja stanie się przedmiotem sporu prawnego. Ponadto po pięciu latach Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) wydał wyrok, który może mieć realny wpływ także na przyszłe egzaminy.
REKLAMA
Zobacz wideo 10 sekund do utraty prawa jazdy. Kierowcę czeka ponowny egzamin
Oblał egzamin na prawo jazdy, ale się nie poddał. Poszło o tylną szybę
Kursant nie opuścił placu manewrowego, ponieważ zdaniem egzaminatora nie spojrzał przez tylną szybę przy ruszaniu do tyłu. Ten sam błąd miał popełnić również w trakcie drugiej próby. W związku z tym egzamin został przerwany, a na dokumencie pojawił się wynik "negatywny". Egzaminator argumentował, iż zdający miał obowiązek upewnić się, czy może wykonać manewr poprzez pełną ocenę sytuacji wokół pojazdu. W jego opinii obserwacja w lusterkach nie wystarczała, a spojrzenie przez tylną szybę było konieczne. Kursant nie zgodził się z tą decyzją i postanowił zgłosić sprawę do sądu.
Sąd poparł zdającego. Egzaminatorzy nie mogą interpretować przepisów na swój sposób
Jak informuje serwis Autokult, sprawa przeszła przez samorządowe kolegium odwoławcze i Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Opolu. Obie instytucje stanęły po stronie zdającego. Najważniejszym dowodem było nagranie z egzaminu, które wskazywało, iż kierowca prawidłowo ustawił lusterka i spojrzał w nie przed wykonaniem manewru. Sąd uznał zatem, iż takie działanie było wystarczające do tego, by rozpocząć jazdę. Ponadto WSA podkreślił, iż przepisy nie określają konkretnej techniki oceny przestrzeni za pojazdem. To oznacza, iż nie ma oficjalnego wymogu, by kursant odchylał głowę i patrzył przez tylną szybę. W tym przypadku wystarczy prawidłowe użycie lusterek, co zaprzecza ocenie egzaminatora. Jak wyjaśnia Auto Świat, według sądu "egzaminator stosował kryteria, które nie znajdują podstawy w przepisach prawa".
Sprawdź również: Podczas kąpieli w wodospadzie zaraziła się pasożytem. Wymiotowała co chwilę. "To było traumatyczne"
Sprawą zajął się także Naczelny Sąd Administracyjny, który unieważnił decyzję egzaminatora, potwierdzając, iż jego ocena była bezzasadna. Jak twierdzi Kancelaria LEGA ARTIS, to przełomowy wyrok, który może mieć wpływ na to, jak będą wyglądały egzaminy przeprowadzane w przyszłości. Wyrok udowadnia, iż egzaminatorzy nie mogą stosować własnych wymogów, choćby jeżeli przepisy nie precyzują konkretnej metody wykonania zadania.
Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.