Toyoty Prius to dziś głównie woły robocze zarabiające jako taksówki oraz tzw. przewozy na aplikację. Po ulicach Warszawy jeździ ich mnóstwo, ale rzadko zdarza się, żeby któryś z kierowców tego modelu porywał się szybką jazdę niezgodną z przepisami. No chyba iż jest naćpany – tak jak ten z nagrania.
Stołeczna Komenda Policji opublikowała na swoim kanale YouTube naprawdę przerażające naganie. Toyota Prius łamie przepisy i przejeżdża na czerwonym świetle. Funkcjonariusze w nieoznakowanym radiowozie rozpoczynają za nią pościg. Kierowca Toyoty podejmuje serię skrajnie głupich decyzji. Najpierw próbuje uciec, rozpędzając hybrydową Toyotę do prawie 160 km/h (to bardzo blisko prędkości maksymalnej Priusa XW20). Nie udaje się uciec – mundurowi dysponują zdecydowanie szybszym samochodem i nie odpuszczają.
Za ten kurs kierowca Priusa nie dostanie pięciu gwiazdek
W obawie przed zatrzymaniem kierowca Priusa zawraca i dokonuje wtargnięcia na jezdnię, gdzie ruch odbywa się w przeciwną stronę. Poziom desperacji kierowcy jest na tyle wysoki, iż zupełnie nie przeszkadza mu, iż jedzie „na czołowe”. Prius znowu przyśpiesza i jedzie szybciej niż samochody poruszające się zgodnie z przepisami na sąsiedniej jezdni.
Warto zwrócić uwagę, iż zgodnie z informacją wyświetloną na ekranie w 40 sekundzie nagrania, na tym odcinku obowiązuje ograniczenie do 100 km/h. Wniosek? Jest prawie pewne, iż Prius jedzie szybciej pod prąd. Ostatecznie drugi patrol blokuje przejazd Toyocie i kierowca zostaje zatrzymany. Kierujący był trzeźwy, ale wstępne badania wykazały, iż kierował pojazdem, będąc pod wpływem środka odurzającego.
Riki tiki narkotyki zrobią ci z mózgu waciki
Na szczęście ten makabryczny rajd zakończył się bez wypadku. Teraz kierowca odpowie za to, iż na wielu odcinkach znacznie przekraczał dopuszczalną prędkość, zmieniał w sposób nieprawidłowy i niebezpieczny pasy ruchu nie ustępując pierwszeństwa innym pojazdom, a następnie jechał jezdnią dla kierunku przeciwnego, zmuszając jadące pojazdy do niebezpiecznego hamowania i zatrzymania. I to wszystko pod wpływem środków odurzających.
Zastanawia mnie postawa policjantów
Zachowanie funkcjonariuszy na początku nagrania można określić jako wzorowe. Wątpliwości, pojawiają się, gdy radiowóz zaczyna jechać pod prąd. Czy przypadkiem taka jazda nie jest na tyle wielkim zagrożeniem dla postronnych uczestników ruchu, iż mundurowi powinni pojechać prawą jezdnią? Mogli, ale nie musieli. Oto jak sformułowane są przepisy określające poruszanie się pojazdami uprzywilejowanymi w Ustawie Prawo o ruchu drogowym:
Oddział 4 – Warunki używania pojazdów w ruchu drogowym
Art.53.2 – Kierujący pojazdem uprzywilejowanym może, pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności, nie stosować się do przepisów oruchu pojazdów, zatrzymaniu i postoju oraz do znaków i sygnałów drogowych tylko w razie, gdy:
1) uczestniczy:
a) w akcji związanej z ratowaniem życia, zdrowia ludzkiego lub mienia albo koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa lub porządku publicznego albo
b) w przejeździe kolumny pojazdów uprzywilejowanych,
c) w wykonywaniu zadań związanych bezpośrednio z zapewnieniem bezpieczeństwa osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe,
którym na mocy odrębnych przepisów przysługuje ochrona;
2) pojazd wysyła jednocześnie sygnały świetlny i dźwiękowy; po zatrzymaniu
pojazdu nie wymaga się używania sygnału dźwiękowego;
3) w pojeździe włączone są światła drogowe lub mijania.
Przewoźników na aplikację trzeba regularnie kontrolować
Pisaliśmy już o takich kontrolach i znaleziskach dokonanych podczas tych czynności. Kontrolerzy wielokrotnie trafiali na kierowców pod wpływem używek, ale wyobraźcie sobie, iż zdarzyło się również, iż kierowca pracował na skradzionym samochodzie. Pościg na przedmieściach Warszawy pokazał, iż prewencyjnych kontroli powinno być więcej. Wszystko po to, żeby nie doprowadzać do takich patologicznych i niebezpiecznych sytuacji, jak ta.
Czytaj dalej:
Nie da się być taksówkarzem z aplikacji i nie łamać prawa. Policja łapie za korzystanie z telefonu