Nie mogłem zostawić chorego człowieka na ulicy, wezwałem karetkę. Po kilku latach okazało się, iż to ojciec mojej dziewczyny

twojacena.pl 1 tydzień temu

Podróżowałem autobusem na uczelnię. Na jednym z przystanków, do autobusu wsiadł mężczyzna w wieku około 50 lat, ledwo trzymając się na nogach. Na początku myślałem, iż jest pod wpływem alkoholu, ale nie był. Wysiedliśmy na tym samym przystanku i postanowiłem pójść za nim. Szedł zataczając się. Podbiegłem do niego i zapytałem:

– Przepraszam, czy pan źle się czuje?

Mężczyzna spojrzał na mnie w pół otwartymi oczami. Widać było, iż coś z nim jest nie tak. Myślałem o tym, co mogę zrobić. Nagle ten człowiek upadł na ziemię. Próbowałem go wołać, ale nie słyszał mnie. Ludzie przechodzili obok, jakby nic się nie stało.

Szybko zadzwoniłem po karetkę, która przyjechała za kilka minut. Ratownik medyczny spisał moje dane i podziękował mi, ponieważ gdybym nie wezwał karetki, mogłoby się źle skończyć. Spełniłem swój obowiązek i pobiegłem na uczelnię.

Mieszkaliśmy z mamą sami. Nigdy nie miałem ojca, matka pracowała jako woźna.

Pewnego dnia, pomagałem mamie odśnieżać chodnik przed naszym domem. Nagle zatrzymał się jakiś samochód. Piękna kobieta otworzyła drzwi i podeszła do nas:

– Czy Ty jesteś Adam? Sanitariusz podał mi Twój adres, uratowałeś mojego męża. Lekarz powiedział, iż gdybyś nie wezwał karetki na czas, mógłby umrzeć.

Kobieta wręczyła mi kopertę z pieniędzmi i odjechała. Postanowiłem wykorzystać te pieniądze, aby pomóc mamie w spłacie kredytów.

Skończyłem studia i poszedłem do pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Mama była ze mnie dumna.

– Jesteś moim szczęściem. Wyrosłeś na prawdziwego mężczyznę – mówiła moja matka, uśmiechając się.

Poznałem dziewczynę i byłem gotów się z nią ożenić. Najpierw przedstawiłem ją mojej mamie. Ona od razu polubiła Anię. Była piękna, inteligentna i porządna, a jej rodzice zrobili wszystko, aby dobrze ją wychować. Przyszła kolej na poznanie rodziców mojej ukochanej. Kiedy jej ojciec mnie zobaczył, zaniemówił. Po pewnej chwili, chwycił mnie za ramię i powiedział:

– Aniu, pamiętasz, jak opowiadałem Ci o chłopaku, który uratował mi życie? Spieszyłem się do pracy. Mój samochód nie był sprawny, więc postanowiłem pojechać autobusem. Zrobiło mi się niedobrze i zaczęło mnie piec w klatce piersiowej. Straciłem przytomność. a ten chłopak był przy mnie, wezwał karetkę i nie dał mi umrzeć – mówił z uśmiechem na twarzy ojciec Anny.

Obydwaj byliśmy szczęśliwi, iż po kilku latach, znów się spotkaliśmy.

Idź do oryginalnego materiału