Mimo iż wiedza na temat szkodliwości alkoholu jest coraz powszechniejsza, społeczna presja związana z piciem to zjawisko, którego przez cały czas doświadcza wiele osób. Pewne światło rzucają na to wyniki badań przeprowadzonych przez UCE Research na zlecenie Onetu. Okazuje się, iż aż 74,1 procent badanych było świadkami sytuacji, gdy ktoś pił alkohol nie z chęci, ale pod wpływem otoczenia. Poza tym, jak stwierdziło 24,5 procent uczestników ankiety internetowej, do tego typu zdarzeń dochodzi najczęściej w trakcie rodzinnych spotkań.
REKLAMA
Zobacz wideo Żulczyk i Strachota o uzależnieniu:
- Te wyniki pokazują coraz większą świadomość problemu, jakim jest presja picia wśród Polaków - komentuje psychoterapeutka i terapeutka uzależnień Anna Prokop. I mimo iż wielu z nas w ostatnich latach zmieniło swoje podejście do alkoholu, nie możemy zapominać o tym, iż nie wszyscy podzielają nasze poglądy.
- Nie jesteśmy w stanie natychmiastowo usunąć alkoholu z naszej kultury społecznej. Poza tym w wielu innych ważnych aspektach jest ona bardzo opresyjna i zero-jedynkowa. Często w naszych postawach wobec innych brakuje odcieni szarości. I niestety to uwidacznia się w podejściu wielu osób do picia alkoholu. jeżeli oni sami to robią, nie widzą opcji, by na przykład ich bliscy w czasie rodzinnych spotkań rezygnowali z trunków - wyjaśnia ekspertka.
Magda pije tylko w trakcie rodzinnych spotkań
Z tymi słowami może zgodzić się 31-letnia Magda. Jak zdradza, w znaczącym stopniu ograniczyła picie alkoholu osiem lat temu, gdy jeszcze nie było to takie modne. - Skłoniły mnie do tego stany lękowe. Czułam się naprawdę fatalnie, ale początkowo nie wiedziałam, z czego to wynika. Dopiero po diagnozie zaburzeń lękowych i rozpoczęciu leczenia farmakologicznego, zauważyłam pewną zależność. W czasie spotkań towarzyskich nie piłam alkoholu, dzięki czemu kolejne dni były spokojne - wspomina.
w tej chwili Magda pije bardzo rzadko. Robi to tylko w trakcie rodzinnych imprez. - Zawsze kombinuję, by tego alkoholu było jak najmniej. Przykładowo sączę kieliszek wina przez cały wieczór. Dzięki temu mam święty spokój - zdradza nasza rozmówczyni.
Dlaczego postępuje w ten sposób? - Nie chcę w czasie rodzinnych spotkań dyskusji na temat tego, jak to "nam wszystkim w głowach się poprzewracało". Kiedyś, gdy powiedziałam mojemu tacie, iż nie chcę pić, zaczęła się tyrada na temat tego, jacy młodzi ludzie są teraz dziwni. Z tego wątku gwałtownie przeskoczył na temat piesków zamiast dzieci - wspomina. - Wolę unikać takich dyskusji, zwłaszcza iż nie widujemy się często - zaznacza Magda.
Rówieśnicy w ogóle nie zadają pytań
Natomiast 29-letnia Martyna największą presję odczuwa w trakcie firmowych imprez. - Na pewno nie jest tak, iż wszyscy millenialsi zmienili swoje podejście do alkoholu. Ja sama nie piję już od trzech lat. przez cały czas jednak muszę się z tego tłumaczyć w trakcie imprez z ludźmi z pracy. Moi rówieśnicy w ogóle nie zadają mi pytań. Jednak osoby nieco starsze moja postawa często dziwi - opowiada.
Nasza rozmówczyni uważa, iż piła i imprezowała zdecydowanie za dużo w okresie studenckim. Po kilku latach zorientowała się, iż taki styl życia zdecydowanie jej nie służy. Kace były coraz silniejsze, brakowało jej energii. - w tej chwili wybieram spokój. Myślę, iż już się wyszalałam i w ogóle nie potrzebuję alkoholu, by się dobrze bawić - zdradza.
Z perspektywy Martyny najbardziej nachalne w tych kwestiach w trakcie firmowych imprez są osoby, które w młodości nie przeżyły takiego imprezowego okresu. - Jedna z koleżanek z pracy urodziła dzieci jeszcze w trakcie studiów. Teraz jej córki są już prawie dorosłe. A ona zachowuje się podobnie jak ja w czasach studenckich. Namawia innych do wyjść do klubów w weekendy, a na imprezach firmowych nie jest w stanie zrozumieć, iż ktoś inny nie chce pić. Tłumaczenie się w takich sytuacjach bywa kłopotliwe - mówi Martyna.
- Są też osoby, którym alkohol chyba w ogóle nie szkodzi. Mam znajomych z pracy, którzy są około pięćdziesiątki i w ogóle nie ograniczają się w tej kwestii. Zawsze, gdy na imprezach pojawia się temat mojej abstynencji, patrzą na mnie jak na kosmitkę, gdy opowiadam o swoich koszmarnych kacach - zdradza nasza rozmówczyni.
Z czego wynika taka presja?
Jak zauważa Anna Prokop osoby, które wywierają na innych presję, na przykład w trakcie rodzinnych spotkań czy firmowych imprez, często same odczuwają lęk, widząc odmienną postawę. - Zaczynają zastanawiać się nad tym, czy czegoś nie tracą, postępując zgodnie z przyjętymi schematami społecznymi dotyczącymi picia - wyjaśnia ekspertka.
Zdaniem psychoterapeutki w takich sytuacjach nie musimy tłumaczyć się ze swoich wyborów. - jeżeli jednak zależy nam na dobrej relacji, możemy postarać się pomóc w zrozumieniu innym naszej postawy. Radzę, by w takich przypadkach na spokojnie wyjaśnić swoje powody i podać argumenty. Może to być na przykład chęć zadbania o zdrowie - mówi Anna Prokop.
Być może w przyszłości problem społecznej presji związanej z piciem będzie już mniejszy. Jak zauważa nasza rozmówczyni, dopiero od niedawna rodzice dają dzieciom prawo do odmowy i uczą je asertywności. - Uważam, iż to idzie w dobrym kierunku. Z taką postawą znacznie łatwiej jest zachować spokój w sytuacjach, gdy ktoś wywiera na nas silną presję. Wcześniej byliśmy zwykle uczeni pokory i tego, by dostosować się do grupy - komentuje Anna Prokop.
Czy odczuwałaś/odczuwałeś w jakichś sytuacjach presję związaną z piciem alkoholu? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania artykułu.