Możesz spowodować karambol w mieście i wykpić się mandatem. Proszę opuścić ten szpital

spidersweb.pl 1 rok temu

Sprawczyni karambolu przy Marszałkowskiej zapłaci tylko mandat. To była przecież tylko kolizja.

Gdybyście przypadkiem nie wiedzieli jak wygląda typowa kolizja, za którą grozi mandat 1000 zł z groszami, to przypomnijmy film z tego zdarzenia.

Kierująca SUV-em, jadąc z ogromną prędkością po torowisku tramwajowym, z wielką siłą uderza w stojące w korku pojazdy, doprowadzając do zniszczenia 10 pojazdów. Sześć osób trafiło do szpitali. Ulica była zablokowana przez wiele godzin, usuwanie skutków tego wypadku kosztowało znaczną sumę. Wydawałoby się, iż za takie coś to się idzie pod celę, do więzienia dla kobiet na warszawskiej Koziej Górce. Otóż nic z tych rzeczy, bo jak informuje TVN24, policja umorzyła sprawę o wypadek. Zdarzenie to kolizja, taka sama jak obcierka parkingowa.

Trzeba było po prostu dopilnować, żeby wszyscy odpowiednio gwałtownie wyszli ze szpitala

Warto znać definicję wypadku drogowego wynikającą z art. 177 kodeksu karnego w związku z art. 157. Definicja jest skonstruowana w ten sposób, iż dzieli zdarzenie na te kwalifikujące się do sankcji z art. 157 par. 1 albo 157 par. 2, przy czym nas interesuje par. 2:

Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo więzienia do lat 2.

I art. 177:

Kto, naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1, podlega karze więzienia do lat 3.

Czyli jeżeli spowodujemy obrażenia inne niż w 157 par. 1, to w ogóle nie jest to wypadek, tylko spowodowanie rozstroju zdrowia i podlegamy grzywnie, ewentualnie pozbawieniu wolności do lat 2. Tak zostało prawdopodobnie zakwalifikowane zdarzenie z ulicy Marszałkowskiej. Jednak jest to o tyle dziwne, iż policja mogła przecież przekazać sprawę do sądu, a sąd – choćby przy tych wszystkich osobach, które opuściły szpital w terminie do 7 dni – mógł zgodnie z przepisami przywalić 2 lata paki. Zgodnie z najlepszą tradycją działań policyjnych postanowiono rozliczyć sprawę na zasadzie „nie ma trupa, znaczy kolizja”, cyk mandat i gotowe, pora na CS-a.

W całej tej historii brakuje mi tylko wypowiedzi poszkodowanych

Wszyscy zgodnie powinni twierdzić, iż po pierwsze to nic im się nie stało i czują się świetnie. Uderzenie w ich samochód przy bardzo dużej prędkości w ogóle nie pozostawiło na nich żadnych śladów, a poza tym to karambole w mieście się zdarzają. Niech rzuci kamieniem ten, co nigdy nie rozbił 10 samochodów na głównej arterii komunikacyjnej w mieście. Wszyscy wyszli już ze szpitala, pogodzili się z rozbitymi samochodami, niektórzy choćby dostali odszkodowanie i nie chowają urazy. Przydałaby się też wypowiedź ubezpieczyciela, który zachwalałby szeroki zakres ochrony OC i mówił, iż po to właśnie jest ubezpieczenie, i iż warto je mieć, a wszyscy poszkodowani dostaną uścisk dłoni prezesa na pocieszenie.

Uważam, iż ta sytuacja jest szkodliwa społecznie

Nie wiem kim była prowadząca pojazd i dlaczego policja uznała, iż to „tylko kolizja”, skoro 6 osób wylądowało w szpitalu. Wiem za to, iż jeżeli ktoś ma dobrego prawnika, to zawsze znajdzie kruczki, które pozwolą mu się wywinąć. Szkoda tylko, iż dzieje się to również – czasem, bo nie zawsze – przy sprawach szczególnie medialnych, a efekty tych spraw tworzą w ludziach przekonanie, iż istnieją równi i równiejsi.

Które zresztą jest prawdziwe.