Słychać huk i pisk opon, kierowca stara się walczyć o wyprowadzenie autobusu na prostą, ale się nie udaje. "Zdążyłem jeszcze krzyknąć do pasażerów, żeby rozbili szyby i jak najszybciej uciekali" — wspominał po latach. W maju 1994 r. w Gdańsku Kokoszkach doszło do wypadku, który do dziś pozostaje katastrofą, która na polskich drogach pochłonęła najwięcej ofiar.