Sprzątaczki były zatrudnione przez zewnętrzną firmę do sprzątania biurowców przy ul. Myśliwieckiej w Warszawie. Małgorzata W. i Elżbieta D. wykonywały obowiązki w Polskim Radiu, i jak podaje "Fakt" od początku miały nie darzyć sympatią swojej koleżanki, Agnieszki T. Okazało się, iż Małgorzata W. regularnie dolewała toksyczne substancje do jej herbaty, co zostało uwiecznione na nagraniach z ukrytej kamery.
– Zdarzenie to nie dotyczy pracowników radia. Spółka dochowała wszystkich procedur, a sprawą zajmuje się policja – przekazał "Faktowi" Piotr Daniluk, rzecznik Polskiego Radia.
Przedstawicielka firmy sprzątającej, obsługującej budynek radiowej Trójki, wyraziła oburzenie sytuacją. Podkreśliła, iż podobna sytuacja nigdy wcześniej nie miała miejsca.
– Chcemy jednoznacznie zaznaczyć, iż jako firma nie ponosimy odpowiedzialności za indywidualne zachowania współpracowników. Szczególnie te, które wykraczają poza standardy etyczne i obowiązujące normy prawne – poinformowała Katarzyna Marszałek, rzeczniczka firmy.
Kobieta truła koleżankę z pracy
Przypomnijmy, iż cała historia rozpoczęła się kilka miesięcy temu, gdy 51-letnia Agnieszka T. zaczęła odczuwać gorsze samopoczucie. Pomimo licznych wizyt u lekarzy, badania nie wykazywały przyczyny jej dolegliwości.
Dopiero gdy jej stan zdrowia znacząco się pogorszył i trafiła do szpitala, lekarze zasugerowali zatrucie. Wówczas kobieta zaczęła podejrzewać, iż źródło problemu może być w pracy. Zainstalowała ukrytą kamerę w pomieszczeniu socjalnym biurowca. Kilka dni później nagranie ujawniło szokującą prawdę: 56-letnia koleżanka regularnie dolewała trujące substancje do jej filiżanki.
Po odkryciu dowodów 51-latka zgłosiła sprawę na policję. Tego samego dnia zatrzymali Małgorzatę W. Kobieta nie zamierzała zaprzestać swoich działań. Przewieziona na komisariat, usłyszała zarzut usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi jej choćby 20 lat pozbawienia wolności. Jak poinformował mł. asp. Jakub Pacyniak sąd zdecydował o jej tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące.
– Chciały mnie po prostu wykończyć – powiedziała w rozmowie z "Faktem" pani Agnieszka. O sprawie miała również wiedzieć Elżbieta D., jednak nie podjęła żadnych działań, by powstrzymać koleżankę ani nie zgłosiła sprawy odpowiednim służbom.
Dzięki nagranym rozmowom telefonicznym policja potwierdziła, iż 68-latka miała świadomość tego, co dzieje się w pracy. Teraz grozi jej do trzech lat więzienia za niepoinformowanie organów ścigania. Sąd objął ją policyjnym dozorem oraz zakazał kontaktów z pokrzywdzoną i podejrzaną. Obie kobiety zostały zwolnione z pracy.