To miała być dla Marca Marqueza trudna runda, podczas której do walki miał wrócić Pecco Bagnaia. Tymczasem to Hiszpan wygrał zarówno Sprint, jak i niedzielny wyścig o Grand Prix Kataru. Choć wydawało się, iż tym razem musiał się mocniej napocić, to jednak nic bardziej mylnego. Przewaga sześciokrotnego mistrza MotoGP z każdą rundą jest coraz większa, ale w Katarze ja także dałem się nabrać na jego sztuczkę. Później zmroziło mnie z kolei to, co działo się z Jorge Martinem…