Ludzie tracą szacunek do prawa. Ekspert o polskich kierowcach

motoryzacja.interia.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


W ostatnich latach politycy systematycznie majstrują przy przepisach ruchu drogowego. Niestety, zwykle robią pod wpływem chwili, konkretnego wypadku. Tymczasem przepisy drogowe stanowią spójną całość. - Żeby poprawić bezpieczeństwo na drogach, trzeba wprowadzać kompleksowe działania, a nie działać punktowo - oceniła Dorota Olszewska z Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego.


Ostatnie lata to festiwal zmian w prawie o ruchu drogowym. Wszystko zaczęło się po głośnym wypadku na ul. Sokratesa w Warszawie, gdzie zginął pieszy przechodzący przez przejście, potrącony przez tuningowane BMW. Wypadek ten był impulsem do zmiany przepisów dotyczących pieszych - wprowadzono przepis o pierwszeństwie pieszego "wchodzącego", nie definiując jednak tego pojęcia, co do dziś budzi olbrzymie kontrowersje.
Policja konfiskuje 200 aut tygodniowo. Pijani nie boją się przepisówReklama


Co wypadek to zmiana przepisów. Nie tak robi się dobre prawo


Po innym wypadku, spowodowanym przez pijanego kierowcę, w którym zginęli rodzice małych dzieci, wprowadzono konfiskatę samochodów pijanych kierowców. W międzyczasie drastycznie podniesiono wysokość mandatów i liczbę punktów karnych za przewinienia, a także zlikwidowano kursy redukujące punkty i wprowadzono ich dwuletnią ważność. Z tych ostatnich zmian wycofano się zresztą równo po roku.
Po niedawnym wypadku w Warszawie, spowodowanym przez recydywistę Łukasza Ż., znów pojawiły się pomysły zmieniania prawa. Tym razem mówi się o wprowadzeniu "zabójstwa drogowego", a projekt ten powszechnie krytykują eksperci od prawa karnego.
Prawnicy nie zostawiają suchej nitki na projekcie "zabójstwa drogowego"


Kolejna zmiana prawa i podniesienie kar nic nie dadzą


I o ile jeszcze 2023 rok był rekordowo bezpieczny, to już w bieżącym roku statystyki wypadkowe rosną i 2024 rok będzie pierwszym w tym wieku, gdy stan drogowego bezpieczeństwa ulegnie pogorszeniu.
- Potrzeba nam kompleksowych działań. Samo podniesienie kar i zmiana prawa, które już teraz jest trudne do zrozumienia z powodu licznych modyfikacji i braku egzekwowania, nic nie zmieni. De facto ludzie mają coraz mniejszy szacunek do tego prawa - powiedziała PAP Dorota Olszewska z Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego.
Według ekspertki potrzebne są rozwiązania na wielu poziomach. - Potrzebujemy np. edukacji sędziów. Pokazania im, jaka jest waga tego problemu. w tej chwili mam wrażenie, iż podejście do kierowców łamiących przepisy drogowe bywa zbyt łagodne - powiedziała Olszewska.
Rząd ma plan, jak uderzyć w piratów drogowych. Oto szczegóły


Polskie drogi są coraz bardziej bezpieczne. Dopiero rok 2024 jest wyjątkiem


Jej zdaniem potrzebna jest również zmiana sposobu uzyskiwania prawa jazdy. - My zdajemy na prawo jazdy, a potrzebujemy dobrego szkolenia młodych kierowców. To też jest obszar do poprawy - dodała.
- istotny jest też większy nadzór. Mamy braki w policji, to zwiększmy ilość fotoradarów - powiedziała. Podkreśliła przy tym, iż w Polsce jest około 600 fotoradarów, podczas gdy we Francji - 5 tysięcy.
W ubiegłym roku w Polsce doszło do niemal 21 tys. wypadków drogowych, w których zginęły 1 893 osoby, 24 125 osób zostało rannych, zaś 7 595 osób zostało ciężko rannych - wynika z rządowego raportu o stanie bezpieczeństwa ruchu drogowego. W najgorszym pod tym względem roku 1997 doszło do 66 586 wypadków, w których zginęło 7311 osób a 83 162 zostały ranne. Od tamtej pory każdy kolejny rok na drogach był lepszy.
Dla porównania - w 2023 roku z własnej ręki zginęły 5 233 osoby, a więc ponad 2,5-krotnie więcej niż w wypadkach.
Idź do oryginalnego materiału