Kulisy zatrzymania Łukasza Ż. Nowe informacje

dorzeczy.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Niemiecka policja, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Tomasz Murański


Łukasz Ż., który spowodował śmiertelny wypadek na Trasie Łazienkowskiej, nie został zatrzymany przez policjantów w szpitalu w Niemczech. Sam miał wcześniej zgłosić się na komisariat.



Polską wstrząsnęła tragedia na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, do której doszło w niedzielę, 15 września. W osobowego forda, którym podróżowało małżeństwo z dwójką dzieci, wjechał rozpędzony volkswagen. W wyniku zdarzenia śmierć poniósł 37-letni mężczyzna, który jechał fordem. Jego żona i dzieci z poważnymi obrażeniami trafili do szpitala.


Według pierwszych informacji, przekazywanych przez prokuraturę, sprawca dramatu, 26-letni Łukasz Ż. został zatrzymany w szpitalu w niemieckiej Lubece.

Sam zgłosił się na policję

Dziennik "Fakt" dotarł do szczegółów związanych z aresztowaniem Łukasza Ż. Według tych doniesień, 26-latek sam zgłosił się na policję w środę po południu. Na niemieckim komisariacie pojawił się w towarzystwie swojego adwokata. Zanim trafił do aresztu, został przewieziony do kliniki Sana w Lubece. Mężczyzna miał powypadkowe obrażenia.


Po badaniach, Łukasza Ż. przeniesiony do zakładu karnego, został także przesłuchany.

Kiedy dojdzie do ekstradycji?

Łukasz Ż. nie zgodził się na przyspieszoną procedurę ekstradycyjną. Oznacza to, iż czynności związane ze sprowadzeniem go do kraju nieco się wydłużą. Jak długo może potrwać cała procedura? Głos w sprawie zabrała niemiecka prokuratura.


– W tej sprawie toczy się postępowanie ekstradycyjne przed Prokuraturą Generalną, w ramach którego badana jest w tej chwili kwestia dopuszczalności ekstradycji do władz polskich – przekazała "Faktowi" rzecznik Prokuratury Generalnej Szlezwika-Holsztynu Wiebke Hoffelner. Wniosek do Wyższego Sądu Krajowego wpłynął 20 września. Decyzja w tej sprawie jeszcze jednak nie zapadła. – Sam proces postępowania ekstradycyjnego przewiduje okres 60 dni, który w razie potrzeby może zostać przedłużony – dodała rzecznik niemieckiej prokuratury.


Taka informacja została z nieskrywanym zaskoczeniem przyjęta przez polskich śledczych, którzy liczą na to, iż do ekstradycji mężczyzny dojdzie dużo szybciej.


– My mamy inne doświadczenia w tej kwestii – oświadczył prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – Liczymy na to, iż Łukasz Ż. trafi do Polski dużo szybciej. Myślę, iż to kwestia 20 dni – zaznaczył.


Czytaj też:Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Nowe informacje ws. rannej 20-latkiCzytaj też:Ministerstwo Sprawiedliwości ma nowy pomysł na walkę z pijanymi kierowcami
Idź do oryginalnego materiału