Robert Kubica przedstawił swój punkt widzenia w sprawie kolizji z Driesem Vanthoorem podczas 24-godzinnego wyścigu Le Mans, która zakończyła wyścig BMW #15.
Polak prowadził w wyścigu, gdy o 22:35 zderzył się z Vanthoorem podczas próby zdublowania go na prostej Mulsanne. BMW z dużą prędkością uderzyło w metalową bandę i spowodowało ponad godzinną przerwę w rywalizacji. Prowadzący je Belg co prawda wysiadł z prototypu o własnych siłach, ale zdiagnozowano u niego niewielkie wstrząśnienie mózgu i uraz palca u nogi.
Kubica pojechał dalej, ale miał otrzymać 30-sekundową karę stop&go za ten incydent. Sędziowie stwierdzili, iż Vanthoor jechał cały czas prosto, natomiast Kubica skręcił w prawo i w niego uderzył. W uzasadnieniu możemy przeczytać, iż była to jedyna przyczyna wypadku oraz iż kierowca Ferrari #83 ponosi pełną odpowiedzialność za incydent. Poza karą stop&go, Kubica otrzymał również dwa punkty karne do swojej licencji.
Zarówno kierowca jak i zespół AF Corse argumentowali, iż Vanthoor nie powinien utrudniać manewru dublowania w sytuacji, gdy był na swoim okrążeniu wyjazdowym i wyjechał poza tor w poprzedniej szykanie. Belgowi pokazywano niebieskie flagi, ale zasady obowiązujące w Długodystansowych Mistrzostwach Świata FIA WEC nie są tak ostre jak w Formule 1 i zobowiązują do przepuszczenia szybszego kierowcy w przeciągu dwóch sektorów.
„Po pierwsze, nie jestem osobą, która by skręcała na inne auto przy trzystu na godzinę, liderując wyścig, mając 18 godzin do końca, ryzykując, iż jeżeli ja mu zajadę drogę, to ja skończę na prawej stronie bariery. To jest pierwszy argument. Drugi argument jest taki, iż gdybym to ja był, to tak naprawdę moje auto powinno się ruszyć dużo wcześniej, a nie dopiero po kontakcie, a tak nie było” – powiedział Kubica na antenie Motowizji.
„Dużo jest sytuacji, dużo jest argumentów, które w ogóle nie mają sensu i nie mają nic wspólnego ze zdrowym ściganiem. To jest moja opinia i tyle i każdego zdrowego, rozsądnego kierowcy”.
„Ja pochodzę z mistrzostw, gdzie ma się szacunek do innych kierowców, szczególnie do liderów, kiedy jesteś dublowany, ponieważ zawsze może się tak wydarzyć w twojej karierze, iż to będzie na odwrót. I jak będzie na odwrót, to byś docenił, iż ludzie potrafią docenić twoją pozycję i twój wyścig”.
„Ale są mistrzostwa i widocznie w takich się ściga Dries, gdzie wszyscy niebieskie flagi i regulamin mają gdzieś. Ja mam to szczęście, iż wychowałem się na tej pierwszej kategorii wyścigów i od początku byłem zaskoczony, iż w wyścigach długodystansowych nie ma tego szacunku”.
„Największy szacunek mają kierowcy Toyoty. Jeszcze ani razu mi się nie zdarzyło, żeby kierowca Toyoty choćby na treningu, który jedzie wolniej, mnie przyblokował lub zjechał. A bardzo często właśnie kierowcy, którzy jeżdżą wolniejszymi autami lub za wszelką cenę chcą siebie wykazać, nie wiem po co, nie wiem komu”.
„Wiem, iż Dries dostał komentarz, żeby zrobić wszystko, żeby zostać niezdublowanym. Z drugiej strony ja: jeżeli mój inżynier mi powie, żebym skoczył z ósmego piętra, to tego nie zrobię. Ale są kierowcy widocznie, którzy potrafią to zrobić”.
Kubica, będący w załodze z Robertem Szwarcmanem i Yifeiem Ye, ostatecznie nie dojechał do mety, po tym jak w jego Ferrari 499P doszło do awarii układu hybrydowego.
Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu, obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.