Mazowieccy policjanci kontrolują hulajnogi, a lekarze alarmują: coraz więcej urazów jest spowodowanych przez użytkowników hulajnóg elektrycznych.
Mateusz Struś, asystent z Oddziału Neurochirurgii Dziecięcej, Dziecięcego Szpitala Klinicznego WUM powiedział, iż prawie połowa dzieci, które trafiają na oddział z urazem głowy, ale także innymi, np. złamaniami kończyn, to ofiary wypadków na hulajnodze, co daje 7–8 osób tygodniowo.
Dodał, iż choć zdarzają się małe dzieci, np. 7-letnie, to większość poszkodowanych stanowią nastolatki w wieku 12–17 lat.
Główną przyczyną wypadków, jak podkreślił, jest nadmierna prędkość. – Hulajnogi, przynajmniej teoretycznie, powinny mieć fabryczne blokady prędkości, ale ich nie mają i dzieciaki jeżdżą z prędkością 60, 70, choćby 80 km na godzinę – powiedział lekarz.
Przypomniał sprawę 13-letniego chłopca, który trafił na jego oddział właśnie po wypadku na hulajnodze. – Wcześniej policja dostała sygnał od kierowcy TIR-a, iż jedzie drogą krajową i wyprzedza go dzieciak na hulajnodze – opowiedział.
Grzechy jeźdźców hulajnóg
Zdaniem Mateusza Strusia oprócz dużej prędkości na dużą urazowość takich wypadków oraz częstą ich śmiertelność przekłada się to, że „jeźdźcy hulajnóg” nagminnie nie noszą kasków.
– Przy prędkości choćby 50 km na godzinę, jeżeli małe kółko hulajnogi natrafi na kamyczek, to pojazd wpada w takie turbulencje, jak motocykl przy prędkości 160 km na godz. A jego użytkownik nie jest w stanie zapanować nad pojazdem – podkreślił.
Dodał, iż użytkownicy hulajnóg po prostu spadają na ziemię, nie mają żadnej możliwości manewru – w przeciwieństwie np. do motocyklistów, którzy mogą „położyć się” razem z maszyną, żeby zminimalizować obrażenia.
Lekarz opowiedział o 15-letniej dziewczynce, która „najprawdopodobniej pomyliła hamulec z gazem i wjechała prosto w mur”. Jak podał, już było blisko, żeby stwierdzić u niej śmierć mózgu, na szczęście tak się nie stało. Nastolatka ma roztrzaskaną głowę, połamany kręgosłup, przebywa na oddziale intensywnej terapii. W chwili wypadku nie miała kasku na głowie.
Pacjentką Mateusza Strusia była także 9-latka, która miała więcej szczęścia niż jej starsza koleżanka. Na pytanie lekarza, z jaką prędkością jechała, zanim doszło do wypadku, z uśmiechem odpowiedziała, iż 70 km/h.
– To jest dla mnie szokujące, iż dla tych młodych ludzi to normalna prędkość, nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa, z taką łatwością przekraczają przepisy i ryzykują życiem – podkreślił lekarz. I przywołał kolejny przypadek, 17-latki, która, jej zdaniem, jechała powoli – jedynie 60 km/h, a do wypadku – jak twierdziła – doszło nie z jej winy. Kiedy zapytał, kto w takim razie był winien, odparła, iż koleżanka, z którą jechała na jednej hulajnodze, bo zaczęła ją zagadywać.
Struś zaznaczył, iż jednoślady, którymi poruszali się jego pacjenci, były ich własnością, kupione przez rodziców albo chrzestnych, często jako prezent komunijny albo jako nagroda za dobre świadectwo. – Hulajnogi z wypożyczalni to domena dorosłych, którzy mają na to środki – wskazał.
Dziurawe przepisy?
Zdaniem lekarza przepisy w naszym kraju są dziurawe, a te, które są, nie są egzekwowane. Niby dopuszczalna prędkość jadącego hulajnogą wynosi 20 km/h, ale każdy z nas może zaobserwować osoby poruszające się na tych pojazdach trzy–cztery razy szybciej, także po drogach, po których jeździć nie mają prawa, jednak wydaje się, iż problem jest lekceważony.
Lekarz winę przypisuje także rodzicom, którzy po pierwsze zgadzają się, żeby ich dzieci jeździły na hulajnogach bez wmontowanych ograniczników prędkości, a po drugie – nie kontrolują, czy ich latorośle nakładają kaski.
– Kiedy rozmawiam z rodzicami moich pacjentów, są w szoku, mówią, iż nie wiedzą, jak coś tak strasznego mogło się wydarzyć – wspomniał lekarz. Dodał, iż część obrażeń poniesionych podczas wypadku na hulajnodze kończy się śmiercią oraz iż jest to częstsze, niż w przypadku wypadków rowerowych.
– Zdaję sobie sprawę, iż dla części młodych ludzi noszenie kasku to nie honor i wstyd przed kolegami, ale stawką jest tutaj życie – podkreślił Mateusz Struś. Wyjaśnił, iż dzieci po wypadkach na hulajnodze prawie zawsze mają co najmniej złamanie czaszki, krwawienie wewnątrzczaszkowe albo obrzęk mózgu.
– A gdy obrzęk obejmuje cały mózg, to choćby leczenie neurochirurgiczne, które mogłoby pozwolić odbarczyć mózg poprzez wycięcie fragmentu kości czaszki, żeby zrobić więcej miejsca w środku, jest bezcelowe, nie przynosi żadnych efektów, musimy patrzeć, jak ten pacjent umiera. Nic więcej nie jesteśmy w stanie zrobić – przyznał lekarz.
Zaapelował do rodziców, żeby zrobili wszystko, aby przekonać dziecko do jazdy w kasku. – Jest ich wiele rodzajów, niektóre bardzo efektowne, jak np. kaski, w jakich jeżdżą kierowcy rajdowi, dzieciak sam chciałby taki nosić – ocenił lekarz. Ponadto, jego zdaniem, elektryczne hulajnogi powinny być zakazane dla dzieci do 16. roku życia.
Kontrole policji – jakie efekty?
Piaseczyńska policja skontrolowała zachowania użytkowników hulajnóg, w tym elektrycznych. Nałożyła 10 mandatów, z czego dwa w wysokości 2,5 tys. zł za jazdę na hulajnodze po spożyciu alkoholu.
Funkcjonariusze szczególną uwagę zwracali zwłaszcza na młodych użytkowników.
– W odpowiedzi na rosnące zagrożenie policjanci piaseczyńskiej drogówki przeprowadzili zdecydowane działania pod hasłem „Nie przeHULAJ bezpieczeństwa”, wymierzone w osoby łamiące przepisy na hulajnogach, szczególnie tych elektrycznych – przekazała podkom. Magdalena Gąsowska z policji w Piasecznie.
Zaznaczyła, iż najczęściej notowanym wykroczeniem było poruszanie się na hulajnodze przez dwie lub więcej osób jednocześnie. Hulajnoga jest pojazdem jednoosobowym, a przewożenie pasażera powoduje poważne ryzyko utraty panowania nad pojazdem, utrudnia hamowanie i znacząco zwiększa prawdopodobieństwo wypadku – szczególnie przy wyższych prędkościach i na nierównych nawierzchniach.
Kolejnym rażącym naruszeniem była jazda jezdnią, gdy obok przebiegała wyznaczona droga dla rowerów. Zdarzały się też przypadki jazdy przez przejścia dla pieszych, co w przypadku hulajnóg jest zabronione i stwarza ogromne zagrożenie.
– Funkcjonariusze nałożyli 10 mandatów karnych. Ze wszystkimi osobami przeprowadzili rozmowy, przypominając przepisy ruchu drogowego – podkreśliła policjantka.
Dwóch kierujących było pod wpływem alkoholu. Obaj mężczyźni zostali ukarani mandatami po 2,5 tys. złotych.
Policjanci będą kontynuować kontrole.
Hulajnoga elektryczna – zasady
Dopuszczalna prędkość, z jaką można poruszać się na hulajnodze elektrycznej, to 20 km/h. Osoby między 10. a 18. rokiem życia muszą mieć uprawnienia do kierowania hulajnogą elektryczną – kartę rowerową lub prawo jazdy kat. AM, A1, B1 bądź T. Dzieci do 10. roku życia nie mogą jeździć hulajnogą po drodze, wyjątek występuje w strefie zamieszkania, gdy dziecko jest pod opieką osoby dorosłej.
Jadąc hulajnogą elektryczną, należy korzystać z drogi dla rowerów bądź pasa ruchu dla rowerów. W razie ich braku można skorzystać z jezdni, ale tylko wtedy, gdy ruch na niej odbywa się z dopuszczalną prędkością do 30 km/h.
Gdy dopuszczalna prędkość pojazdów na jezdni jest większa niż 30 km/h, brakuje drogi dla rowerów bądź pasa ruchu dla rowerów, można jeździć po chodniku lub drodze dla pieszych.
Należy jednak pamiętać o tym, by ustąpić pierwszeństwa pieszym, a także dostosować swoją prędkość do ich prędkości.