Komu wierzyć, jeżeli nie najbliższym

twojacena.pl 2 godzin temu

Komu wierzyć, jeżeli nie matce

Alicja pamięta swoje szczęśliwe dzieciństwo, choć dziś ma dwadzieścia pięć lat, zdążyła już w życiu doświadczyć zarówno radości, jak i przykrości, a także oszustwa.

Gdy młody i dzielny porucznik Krzysztof, świeżo po ukończeniu akademii wojskowej, oświadczył się swojej dziewczynie Bożenie, ta nie mogła w to uwierzyć. Spotykali się ponad dwa lata, podczas gdy Krzysztof się uczył, a ich randki były rzadkie. Kursantów nieczęsto wypuszczano na przepustki.

Bożenka, chodźmy gwałtownie złożyć papiery, pobierzemy się, a potem ja wyjadę do nowego miejsca służby, urządzę się. Ty przyjedziesz później, ja cię odebię mówił Krzysztof, zadowolony, iż skończył naukę, dostał naramienniki i stopień, a przy okazji niedługo zostanie poważnym, żonatym mężczyzną.

Zgadzam się odpowiedziała uradowana Bożena. Od dawna chciała wyjechać z domu, od pijanego i wiecznie awanturującego się ojca, a matka też nie była jej szczególnie bliska.

Matka Bożeny broniła ojca, gdy był trzeźwy, krzątała się z talerzami przed nim, a potem wszystko zaczynało się od nowa. Na córkę nikt specjalnie nie zwracał uwagi. Byle było co jeść i w co się uytkać. Pensję ojca jej matka wyciągała z niego awanturami, aż wszystko przepił.

W sumie nic dobrego w życiu nie widziała.

Gdy będę miała córkę marzyła Bożena będę ją kochała i wychowywała inaczej. I żadnych awantur u mnie nie będzie, bo za takiego jak nasz ojciec nigdy nie wyjdę. Znajdę sobie porządnego chłopaka.

Bożena przyjechała do Krzysztofa do odległej mazurskiej wioski, gdzie służył mąż. Wieś niewielka, ale od razu dostali kawalerkę. Na przyjazd młodej żony Krzysztof się postarał meble w połowie były wojskowe, coś tam sam dokupił.

Krzysiu, jak ja się cieszę, jesteśmy teraz razem i nikogo więcej nie potrzebujemy. Tu jestem panią domu cieszyła się Bożena, a mąż zadowolony obejmował ją.

Po półtora roku urodziła im się córeczka Alinka. Teraz Bożena krzątała się już prawie sama, mąż to na ćwiczeniach, to na służbie, rzadko kiedy wieczorem razem kąpali córkę. Mąż przychodził, gdy dziewczynka spała, i wychodził, gdy jeszcze spała. Tęsknił oczywiście.

Czas płynął. Córka rosła, Krzysztofa przeniesiono do innego miasta, wprawdzie niewielkiego, powiatowego, ale jednak nie małej wioski. Potem jeszcze raz i jeszcze, tak iż Alinka chodziła do różnych szkół. Jeździli po kraju, aż pewnego dnia ojciec wrócił ze służby i powiedział:

No to jedziemy do nowego miejsca służby, do dużego miasta, najpewniej zostaniemy tam na stałe.

Nareszcie, zasłużyłeś powiedziała Bożena. Zmęczyło mnie już tułanie się po tych garnizonach. Inni żyją w jednym miejscu i nigdzie się nie ruszają.

Bożenko, twój mąż jest wojskowym, miałaś wyjść za cywila. Nie rozumiem, co cię nie zadowala? Masz wszystko. Mieszkanie, samochód, pieniądze.

Ale Bożena widocznie odziedziczyła charakter po matce, z czasem przestała poświęcać uwagę córce, a Alinka, im starsza była, tym bardziej lgnęła do ojca. Między nimi było pełne porozumienie. Bożenie było to obojętne.

Dostali trzypokojowe mieszkanie w centrum miasta. Wcześniej mieszkali w mniejszych, a gdy weszli do tego, wszystkim zamknęły się usta. Alince szczególnie spodobał się balkon z dziesiątego piętra roztaczał się przepiękny widok.

Alinka chodziła do dobrej szkoły. Ojciec przez cały czas służył, a matka też pracowała. Córka często widziała i słyszała, jak matka kłóci się z ojcem. On milczał, a Bożena ciągle czegoś od niego chciała. Zaczynała awantury bez powodu. Dziewczynce było żal ojca, który wychodził na balkon, siadał w fotelu i czytał gazetę, czekając, aż żona wyładuje nerwy. Na balkon nie odważyła się wyjść krzyczeć przecież potem rozeszłyby się plotki.

Po dwóch latach rodzice się rozwiedli. Alinka została z matką, ojciec wyprowadził się do innej dzielnicy. Mieszkanie Krzysztof zostawił żonie i córce.

Alinko, przyjeżdżaj do mnie w weekendy albo na wakacje, oto adres powiedział ojciec i wyszedł, a ona ścisnęła w dłoni cenny świstek papieru z adresem ojca i schowała go przed matką.

Alinka przyjeżdżała do ojca na wakacje, razem chodzili po parku, do kina, jedli lody. Matka widocznie miała do męża wielką urazę i wyładowywała ją na córce. Gdy dziewczynka była już w liceum, nauczyła się stawiać opór. Zapanował między nimi chłodny pokój, ale żyli jak obcy.

Gdy przyszło do wyboru, gdzie Alinka ma studiować w domu czy w innym mieście oczywiście wybrała to drugie. Chciała jak najszybciej uciec od matki. Dostała się na studia, mieszkała w akademiku i była szczęśliwa. Cieszyła się, iż nie widzi matki.

Na wakacje pojadę do matki, odwiedzę ojca myślała.

Nadeszły wakacje, Alinka wróciła do domu i spotkało ją rozczarowanie. Matka nie mieszkała sama, tylko z Darkiem, który był tylko siedem lat starszy od córki. Alinka po raz pierwszy zobaczyła pijanego mężczyznę w mieszkaniu. Ojciec nie pił, no może od święta trochę, więc dla Alinki było to przykre. Darek był ciągle podchmielony. Dziewczyna nigdy nie zrozumiała, czy pracował, czy nie. Ale czasem gdzieś wychodził i wracał w takim samym stanie.

Mamo, podoba ci się, iż Darek ciągle pijany? spytała kiedyś, nie wytrzymując. Do tego jeszcze się awanturuje.

To nie twoja sprawa, nie wtrącaj się. Darek miał ciężkie życie. Nie podoba ci się, jedź do ojca, nikt cię tu nie trzyma.

Alinka wyjechała do ojca, bo w przeddzień, gdy matki nie było, Darek wtargnął do jej pokoju na szczęście wróciła matka. Wczesnym rankiem spakowała torbę i pojechała do ojca, a po dwóch dniach na zajęcia. Nie rozumiała, dlaczego matka litowała się nad tym Darkiem, znosiła jego awantury, a on jeszcze mógł podnieść rękę.

Dopóki ten Darek mieszka w mieszkaniu, ja tam więcej nogą nie postawę postanowiła.

I tak było. Pewnego razu, już

Idź do oryginalnego materiału