Budowa ronda u zbiegu Żeromskiego i Zbrowskiego w Radomiu sparaliżowała ulicę Młynarską. To właśnie tą wąską, osiedlową ulicą prowadzi objazd, co powoduje ogromne korki. By pokonać jeden kilometr, trzeba poświęcić pół godziny.
– To tragedia, katastrofa. Jak mam kilometr gdzieś przejechać, to wolę iść na piechotę, bo tu będę stał 30 minut – usłyszał od kierowców nasz reporter Wojciech Kowalczewski.
„Bezmyślna decyzja”
Wojciech Bernat z ugrupowania Lepszy Radom przypomina, iż rondo miało być budowane pod ruchem.
– No tak się nie stało albo połowicznie tak się stało, bo ruch odbywa się ale tylko w kierunku wschód-zachód, czyli można wjechać na wiadukt, natomiast skręcić i wyjechać z ulicy Zbrowskiego nie można.To spowodowało ogromne utrudnienia. Musimy w tych korkach około pół godziny odstać od ulicy Zbrowskiego do ulicy Żeromskiego. Jest spowodowane jakąś bezmyślną decyzją – mówi.
Czy można było uniknąć korków?
Bernat dodaje, iż można było uniknąć tych korków, gdyby ukończono trasę N-S, a szczególnie zakończono prace przy rondzie Zapały.
– To jest ślepa ulica tak naprawdę, bo ona prowadzi w tej chwili donikąd. Gdyby była ta część otwarta, gdyby można było przepuścić ruch przez rondo Zapały, to na pewno takich dużych korków tutaj w centrum miasta na ulicy Mynarskiej by nie było – tłumaczy.
Z powodu objazdu ulica Młynarską mieszkańcy mają też problemy z wyjazdem ze swoich posesji.
Prace przy budowie ronda turbinowego potrwają do końca roku. Zapytaliśmy MZDiK, czy do tego czasu planują rozwiązać ten problem komunikacyjny mieszkańców. Czekamy na odpowiedź.