Jeszcze jedna szansa na szczęście
Wiktoria obudziła się uśmiechnięta dziś miała osiemnaste urodziny. Wiedziała, iż rodzice przygotowali prezent, choć nie była pewna, co to będzie. Marzyła jednak o złotym pierścionku z diamentem.
Córciu, wstawaj, wszystkiego najlepszego! Zobacz, co dla ciebie mamy matka trzymała w dłoni mały pierścionek, a obok stał uradowany ojciec.
Dziękuję, mamo, tato! Wiktoria wyskoczyła z łóżka i natychmiast nałożyła pierścionek. Ojej, jakie piękne! uściskała rodziców i pocałowała ich w policzki. Ależ to drogi prezent
Czyż na osiemnastkę ukochanej córki nie możemy sobie pozwolić? Tym bardziej, iż o tym marzyłaś powiedział ojciec.
Wstawaj, córeczko, to jeszcze nie wszystko przygotowaliśmy niespodziankę. Jedziemy nad morze! Mamy urlop, a ty wakacje na studiach dodała matka.
Naprawdę? Ależ wy spryciarze! I wszystko utrzymywaliście w tajemnicy? A co z rzeczami? Trzeba się spakować
Już to zrobiłam sprawdź tylko, czy niczego ci nie brakuje odparła matka i wyszła z pokoju.
Wiktoria była wniebowzięta, choć wylewający za oknem deszcz nieco psuł nastrój. Gdy wyszli z domu, ulewa już ustała. Zapakowali bagaże do samochodu i ruszyli w drogę. Wyjechali za miasto na ruchliwą trasę. Wiktoria wyobrażała sobie, jak będzie się opalać i pływać, a gdy wróci opalona, koleżanki będą zazdrościć zwłaszcza przyjaciółka Ola
Nagle ocknęła się w szpitalu. Próbowała się podnieść, ale krzyknęła z bólu. Całe ciało paliło.
Leż spokojnie, nie wstawaj usłyszała głos nieznajomej kobiety w białym fartuchu, która poprawiała jej poduszkę. Zaraz zawołam lekarza.
Przed nią stanął starszy, okularnik w kitlu. Widząc, iż otworzyła oczy, wziął ją za rękę.
Doszło do wypadku na drodze tir z naprzeciwka wjechał w wasz samochód mówił łagodnie, choć każde słowo brzmiało jak wyrok.
Mamo gdzie mama? Gdzie tato? Chcę ich zobaczyć Wiktoria płakała, łzy spływały po jej twarzy.
Musisz być dzielna. Twoich rodziców już nie ma Ty przeżyłaś cudem.
Nie wierzę! Tata zawsze jeździł ostrożnie! krzyknęła.
Ale lekarz powiedział prawdę kierowca tira stracił panowanie nad pojazdem na śliskiej drodze. Wiktoria długo dochodziła do siebie, nie mogąc pogodzić się ze stratą. Dostawała leki przeciwbólowe, ale choćby w półśnie myślała o rodzicach.
Minął czas, a ona wciąż leżała w szpitalu. Lekarz nie miał dobrych wieści miała dwie poważne operacje i nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. To był kolejny cios. Powoli jednak wracała do sił.
Nie miała bliskiej rodziny. Jedyną krewną była babcia, matka ojca, która mieszkała na wsi pod Białymstokiem, ale była chora. Odwiedzała ją przyjaciółka Ola, raz choćby przyprowadziła Igora, z którym Wiktoria kilka razy spacerowała po parku i miała nadzieję, iż ich znajomość się rozwinie. Ale Igor zniknął.
Po wyjściu ze szpitala Ola starała się pocieszyć Wiktorię. Pewnego dnia przyszła z Jackiem, w którym sama była zakochana, choć on traktował ją tylko jak przyjaciółkę. Jacek od razu zainteresował się Wiktorią spodobała mu się ta cicha dziewczyna. Gdy dowiedział się o tragicznym wypadku, chciał ją wesprzeć.
Wkrótce cała trójka zaczęła spędzać razem czas. Pewnego dnia Jacek przyszedł sam. Wiktoria zajmowała jego myśli, chciał być przy niej. A ona, spotykając się z nim, znów poczuła radość, choć martwiła się, iż zrani Olę. Postanowiła z nią porozmawiać.
Ola, gniewasz się na mnie przez Jacka? Wybacz mi
Ola, ledwo hamując złość, odparła:
A choćby jeżeli się gniewam, to go porzucisz? sama wiedziała, iż Jacek zakochał się w Wiktorii i nie mogła tego zmienić.
Wiktoria nie zrozumiała sarkazmu i uśmiechnęła się:
Jak mogłabym go porzucić? Powiedz, iż mi wybaczasz.
Ola skinęła głową, próbując się uśmiechnąć, ale w myślach wściekała się:
Gdybym wiedziała, iż ta kaleka spodoba się Jackowi, nigdy bym ich nie poznała!
Jacek nie widział blizn Wiktorii zasypywał ją komplementami, a ona rozkwitała z miłości. Pewnego dnia przyniósł bukiet róż i wyznał uczucie. Wiktoria spanikowała poważny związek oznaczał bliskość, małżeństwo, dzieci A ona nigdy nie będzie mogła mieć potomstwa. W rozpaczy postanowiła powiedzieć o tym Oli.
Nie wiem, co robić Jacek mnie kocha, a ja Nigdy nie powiedziałam mu, iż nie mogę mieć dzieci. Co teraz będzie? Pewnie odejdzie. Kto zechce rodziny bez dziecka? Muszę mu o tym powiedzieć
Oczywiście, iż musisz przytaknęła Ola, ale sama postanowiła uprzedzić ją i wszystko wyjawić Jackowi.
Ola od razu wykorzystała sytuację jeżeli Jacek się dowie, wróci do niej. Zadzwoniła do niego, mówiąc, iż musi porozmawiać o Wiktorii.
Jacek, choć jestem jej najlepszą przyjaciółką, muszę ci coś powiedzieć. Wiktoria nie może mieć dzieci po wypadku. Nie wiem, czy ci to wyzna
Jacek patrzył na Olę, a ona czekała na jego reakcję.
Dziękuję odparł tylko i odszedł.
Wiktoria czekała na Jacka, gotowa wyjawić prawdę. Winiła się, iż nie powiedziała wcześniej, ale nigdy nie było odpowiedniego momentu.
Cześć, Jacek powiedziała poważnie, wpuszczając go do domu. Wejdź, muszę ci coś ważnego powiedzieć.
On objął ją i szepnął:
Nie musisz nic mówić. Wiem wszystko A to nie zmienia moich uczuć. Wiktoria choćby nie spytała, skąd wiedział.
Najważniejsze, iż ją kocha. Ślub był skromny. Wiktoria była szczęśliwa, choć brak dzieci pozostawał bolesny.
Wiktoria zapytał pewnego dnia mąż a może adoptujemy dziecko z domu dziecka?
Boże, dziękuję ci za takiego męża! ucieszyła się.
Wkrótce przygarnęli dziewczynkę i nazwali ją Kasią. Oboje rozpływali się w zachwycie nad córeczAle wraz z wiekiem Kasia stawała się coraz bardziej roszczeniowa, aż w końcu Wiktoria zrozumiała, iż prawdziwa szczęście tkwi nie w dawaniu wszystkiego, ale w mądrej miłości.