Jechał hulajnogą Bolta, nagle odpadło koło. Skończyło się gipsem. Co na to firma?

wiadomosci.gazeta.pl 5 godzin temu
Zwykła przejażdżka hulajnogą elektryczną skończyła się przyjazdem pogotowia, gipsem i rehabilitacją, a wszystko z powodu urwanego przedniego koła. Prokuratura potwierdza, iż sprzęt nie nadawał się do jazdy. "Każde zdarzenie z udziałem naszych hulajnóg traktujemy z najwyższą uwagą i dążymy do zbadania wszystkich możliwych przyczyn" - komentuje firma Bolt, do której należał pojazd.Do wypadku doszło 19 lipca w Myślenicach na Osiedlu Tysiąclecia. Pan Piotr jechał chodnikiem na hulajnodze elektrycznej wypożyczonej za pośrednictwem aplikacji Bolt. Z relacji mężczyzny wynika, iż w trakcie jazdy nagle urwało się przednie koło hulajnogi, a on sam upadł. "Na szczęście jechałem powoli, bo przy kiosku obok byli przechodnie. Karetkę wezwali świadkowie zdarzenia, którzy zostali przy mnie do jej przyjazdu" - opisuje pan Piotr w przesłanym nam e-mailu.
REKLAMA


Pan Piotr zaznacza, iż w lewej dłoni miał złamane trzy kości śródręcza i zwichnięty mały palec. W prawej skończyło się złamaniem małego palca.


Pan Piotr fot. arch. prywatne


Pan Piotr fot. arch. prywatne


"Gips został ściągnięty w połowie sierpnia. Lekarz stwierdził, iż ręka zrosła się dobrze i dopiero na moją prośbę i uwagę, iż nie zginam palców, zalecił fizjoterapię. Uczęszczam na prywatną rehabilitację, bo terminy na NFZ to rok 2026... i dzięki niej jest poprawa" - twierdzi mężczyzna. Podkreśla, iż dłoń wciąż nie jest w pełni sprawna.


Zobacz wideo


Wykorzystał korytarz życia do ucieczki, a później uderzył w radiowóz


Prokuratura: Hulajnoga Bolt nie była sprawna technicznieMyślenicka policja potwierdza, iż takie zdarzenie miało miejsce. "W wyniku zdarzenia drogowego poszkodowany został 34-letni mężczyzna poruszający się na hulajnodze elektrycznej. Mężczyzna jechał chodnikiem, w chwili zdarzenia był trzeźwy. Jak ustalono dotychczas, w zdarzeniu nie brały udziału inne osoby" - poinformował nas podkom. Dawid Wietrzyk z KPP w Myślenicach.Postępowanie w sprawie wciąż trwa, jest nadzorowane przez Prokuraturę Rejonową w Myślenicach. Prowadzone jest pod kątem narażenia pana Piotra na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. "Jak wynika z opinii biegłego, w chwili wypadku hulajnoga użytkowana przez pokrzywdzonego nie była sprawna technicznie, posiadała skorodowane elementy układu kierowniczego, na skutek czego doszło do złamania rury (drążka) kierownicy i oderwania koła przedniego. Stan techniczny hulajnogi miał wpływ na zaistnienie wypadku" - przekazała portalowi Gazeta.pl prok. Oliwia Bożek-Michalec z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.


Zdjęcia uszkodzonej hulajnogi mat. z opinii biegłego


Zdjęcia uszkodzonej hulajnogi mat. z opinii biegłego


Zdjęcia uszkodzonej hulajnogi mat. z opinii biegłego


Zdjęcia uszkodzonej hulajnogi mat. z opinii biegłego


"Odpowiedzialność za zgłoszone szkody nie została potwierdzona"Pan Piotr zwrócił się do firmy Bolt z pytaniem, jak zamierza zrekompensować szkody, których doznał. Jak poinformował nas czytelnik, Zespół ds. Bezpieczeństwa Bolt co prawda przyznał, iż firmie jest "bardzo przykro słyszeć o wypadku i trudnościach zdrowotnych", ale dodano jednocześnie, iż "odpowiedzialność Bolt za zgłoszone szkody nie została potwierdzona". "W związku z tym niestety nie możemy pokryć kosztów wynikających z tego zdarzenia" - wynika z e-maila, którego treść udostępnił nam pan Piotr.


Z kolei firma ubezpieczeniowa, z którą Bolt ma podpisaną umowę, przekazała panu Piotrowi, iż aby roszczenie było zasadne, u pana Piotra musiałoby wystąpić co najmniej "15-procentowe trwałe inwalidztwo". Bolt: Zawsze jesteśmy otwarci na dialogPortal Gazeta.pl zwrócił się z prośbą o komentarz do biura prasowego firmy Bolt. "Potwierdzamy, iż otrzymaliśmy roszczenie prawne od użytkownika zaangażowanego we wspomniany incydent. Ze względu na trwające postępowanie prawne nie komentujemy tej konkretnej sprawy. Jesteśmy jednak zawsze otwarci na dialog z naszymi użytkownikami i zobowiązujemy się do poszukiwania najlepszych możliwych rozwiązań, zwłaszcza w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa. Będziemy w pełni współpracować z odpowiednimi instytucjami i udzielimy wszelkich informacji, o które mogą się zwrócić" - czytamy w komunikacie.Jednocześnie firma podkreśliła w e-mailu, iż "bezpieczeństwo jest jej najwyższym priorytetem". "Dlatego każde zdarzenie z udziałem naszych hulajnóg traktujemy z najwyższą uwagą i dążymy do zbadania wszystkich możliwych przyczyn" - zaznaczono.


Bolt zaznacza, iż "każda hulajnoga udostępniona w polskich miastach przechodzi kontrolę bezpieczeństwa dokonywaną przez zespół co 2-3 dni, są one również poddawane przeglądom technicznym w magazynach dwa razy w miesiącu". "Jeśli otrzymamy zgłoszenie dotyczące stanu technicznego hulajnogi lub niewłaściwego zachowania użytkownika, pojazd zostaje zabrany do magazynu, skontrolowany i - w razie potrzeby - naprawiony przed ponownym wprowadzeniem do użytku" - zapewnia firma.Pan Piotr nie wyklucza pozwu, jeżeli nie dojdzie z Boltem do porozumienia. "Moja sprawa pokazuje, iż system nadzoru nad hulajnogami elektrycznymi do wypożyczenia w Polsce jest fikcją - użytkownicy są narażeni na realne niebezpieczeństwo, a w razie wypadku zostają całkowicie sami, bez wsparcia firmy ani ubezpieczyciela" - komentuje.
Idź do oryginalnego materiału