Jak doszło do wypadku na Marymockiej? Znamy wyjaśnienia kierowcy

rdc.pl 2 godzin temu

Mariusz J., kierowca, który wjechał na czerwonym świetle w pieszych przechodzących na zielonym świetle, złożył wyjaśnienia. Jak informowaliśmy, usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. W wypadku na Bielanach zginęły dwie kobiety.

Prok. Andrzej Piaseczny z Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazał, iż 47-latek został przesłuchany w charakterze podejrzanego.

Przyznał się do udziału w wypadku. Opowiadał, iż widział pieszych i zaczął hamować, niestety nie zdążył. Gdy się zatrzymał, natychmiast udzielał pomocy poszkodowanym, co potwierdzają świadkowie – powiedział prokurator.

Dodał, iż Mariusz J. to kierowca zawodowy. Nigdy nie był karany za złamanie prawa.

Nie rozmawiał też w trakcie tego zdarzenia przez telefon, miał zamontowany zestaw głośnomówiący – przekazał prok. Piaseczny.

Prokurator zadecydował o zastosowaniu środków wolnościowych: poręczenia majątkowego w kwocie 40 tysięcy złotych oraz dozoru policji i zakazu opuszczania kraju.

Ryzykowne zachowania kierowców

Przejście dla pieszych na ulicy Marymonckiej przy Cmentarzu Żołnierzy Włoskich, gdzie doszło do wypadku, jest na czteropasmowej ulicy, rozdzielonej pasem zieleni.

Jak usłyszał od okolicznych mieszkańców nasz reporter, kierowcy „lubią tam docisnąć pedał gazu, a przejście nie dla wszystkich jest komfortowe”.

Jak wynika z ostatnich pomiarów Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie, w październiku 2021 roku w ciągu jednej doby blisko 50 procent kierowców jadących w stronę alei Armii Krajowej przekraczało dopuszczalną prędkość.

Jeszcze więcej, bo blisko 90 procent, złamało przepisy, jadąc w przeciwnym kierunku. 37 kierowców przekroczyło wtedy prędkość dwukrotnie względem dopuszczalnej, a rekordzista pędził z prędkością 191 km/h.

Żadna infrastruktura nie zastąpi elementarnej uwagi na drodze – mówi rzecznik Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie Jakub Dybalski. – Nie mamy tam do czynienia z sytuacją, kiedy jakieś małe dziecko wbiegło nagle na pasy, tylko cztery dorosłe osoby przez te pasy przechodziły. Zdarzyło się to na sygnalizowanym przejściu dla pieszych, więc ktoś zignorował czerwone światło. Nie ma bardziej topornej, jasnej, infrastrukturalnej zasady przy przejściu dla pieszych, jak sygnalizacja, która po prostu jasno pokazuje „jedź, nie jedź” albo „idź, nie idź”.

Jak jednak zaznacza Dybalski, w ostatnim czasie większość tragicznych wypadków na przejściach dla pieszych ma miejsce na tych z sygnalizacją.

I ona wynika z tego, iż ktoś albo popełnił gigantyczny błąd, albo w ogóle był w takim stanie, iż nie powinien wychodzić czy wyjeżdżać na ulicę. No i to jest wyzwanie, jeżeli chodzi o poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego, szczególnie w Warszawie – dodaje rzecznik.

Do wypadku doszło w poniedziałek na ulicy Marymonckiej. Kierujący samochodem osobowym 47-latek wjechał w przechodzących na zielonym świetle przez przejście dla pieszych. Ranne zostały wtedy cztery osoby, które trafiły do szpitala.

Wieczorem zmarła najciężej ranna 72-letnia kobieta. W środę prokurator przekazał, iż w szpitalu zmarła druga kobieta. Obie w wyniku odniesionych obrażeń wielonarządowych.

Czytaj też: 14-latek z Cegłowa w śpiączce. Nowe fakty ws. pobicia koło Mińska Maz.

Idź do oryginalnego materiału