Jego życie przypominało bajkę. Główna rola w ukochanym serialu Polaków. Przepiękna rodzina. Same sukcesy do momentu, w którym zderzył się z udarem. Czy choroba zmieniła jego życie? Z Jackiem Rozenkiem w podcaście Lajf noł makeup rozmawia Małgorzata Ohme.
– Mi się wydaje, iż to, co ja zrobiłem, dochodząc do swojej sprawności, to jest tylko ułamek tego co można zrobić. Ja mam wątpliwości dotyczące siebie samego, iż ja ćwiczyłem za mało naprawdę – mówi Jacek Rozenek.
To znaczy, czy szklanka jest do połowy pusta?
To mnie trochę zaskoczyło. Mi się wydaje, iż ćwiczyłem, iż ćwiczyłem, ja nie wiem jak ja to robiłem. Naprawdę. Że nie wiem w jaki sposób znalazłem w sobie siłę. Pamiętam, iż spotykałem się w Leśnej Polanie z tymi właścicielami, cudownymi ludźmi,
Tomkiem i Ewą i mówiłem im, iż adekwatnie to jest koniec, iż już nie mogę ćwiczyć, iż jakby co, to ja umrę, ale będę ćwiczył. Znaczy wiesz, jednak deklarowałem taką chęć ćwiczenia, a z drugiej strony niemoc wewnętrzną, no nie wiem jak ja to przetrwałem wszystko.
Też tak trochę jakby to zaprzecza temu co mówiłeś w wywiadach, bo kiedy mówisz na przykład o tym, iż kiedy edukujesz co do udaru i mówisz właśnie, iż są ludzie, którzy giną z systemu, oni po prostu się wycofują z życia społecznego, oni się z życia wycofują, oni nie podejmują tej walki, którą ty zrobiłeś. Więc jednak różni cię coś od tych, którzy w tym czasie nie dają rady albo nie podejmują tego wysiłku, który ty podjąłeś, więc o czymś ten wysiłek świadczy o tobie.
Ja nigdy tego zaufania nie miałem, nigdy mimo, iż płaciłem podatki. Naprawdę płaciłem podatki. Ostatnio sobie wyliczyłem. Według moich znajomych to było bardzo optymistyczne myślenie, iż podatki należy płacić. Jej płaciłem. Naprawdę bardzo dobrze zarabiałem i płaciłem wszystkie podatki, a mimo to nie miałem zaufania do systemu, zwłaszcza systemu zdrowotnego. Uważam, iż jest to system przeszacowany, iż jest to system na kartce rysowany, iż to nie ma nic wspólnego z rzeczywistą. Rzeczywistość, kiedy nas dotyka, kiedy dotyka choroba nas bardzo poważna choroba, w ogóle nie należy brać pod uwagę systemu.
Naprawdę, ja spotykam w swoim życiu ludzi, którzy są chorzy i którzy mówią, no NFZ daje nam mi mało ćwiczeń. Ja wtedy pytam, ile ci daje ćwiczeń i się okazuje, iż dostaje taki pacjent trzy razy w tygodniu po jednej godzinie. To jest chore. gwałtownie mu daję informację, iż w takim wypadku, o ile bym tak ćwiczył jak on zamierza ćwiczyć, to nie miał szansy nigdy ruszyć ręką, ruszyć nogą. To jest system w ogóle życzeniowy po prostu i są ludzie, którzy wierzą w ten system, wierzą, ż są ważne pieniądze, to nie jest ważne. Naprawdę nie jest ważne. Jestem przykładem na to, iż to naprawdę nie jest ważne.
A gdybym ci opowiedziała o kimś, kto miał udar, ciężki udar i własną pracą, począwszy od 6 godzin wstawania z łóżka, wyprzedania wszystkiego, co ma łącznie z mieszkaniem, samochodem skończywszy na tym, iż dojeżdżał do sklepu rowerem, ponieważ nie miał na autobus, bo tak walczył o siebie, tak bardzo walczył o swoją sprawność. To co byś o takiej osobie pomyślał?
Że bardzo chce żyć.
To bardzo dużo bardzo chcieć żyć.
Oczywiście, iż tak, ale ja bardzo lubiłem życie swoje. Bardzo lubiłem życie. To mnie uratowało w ogóle. Ja się nie męczyłem życiem, mnie nie męczyła praca, chociaż pracowałem po 18 godzin na dobę. Uważałem, iż to jest w ogóle skarb jakiś wielki, iż ja pracowałem na bazie swojego talentu. Mi było po prostu szkoda. Po pierwsze, szkoda mi było zostawiać synów, którym trzeba było co najmniej parę lat jeszcze poświęcić. Już teraz adekwatnie chyba nie. Zresztą cudownie nie odbierali w tej chorobie, cudownie. To adekwatnie oni, by wystarczyli za cały świat wokół. Tylko oni.
Wzruszające. Porusza cię to jak dzieci nam oddają. Musiałeś coś dać, żeby dostać. Rodzice, którzy nie dają, nie dostają w zamian.
Nie jestem przekonany. Oczywiście, iż nie, bo to byłoby zbyt proste. Mi się wydaje, że… ja nie mam żadnego poczucia, iż coś dałem swoim synom.
Masz poczucie, iż dawałeś komukolwiek? Masz poczucie, iż coś robiłeś dobrego oprócz pracy?
Tak, ja robiłem bardzo dużo fajnych rzeczy, bardzo fajnych.
Dla przyjaciół, bliskich?
To byli bardzo ważni ludzie w moim życiu, no ale wiesz, powiem o takim jednym przykładzie. Jest takie więzienie w Warszawie dla bardzo, bardzo niegrzecznych dziewczynek. Tam dziewczyny są po 15 lat, siedzą po 25/30 lat i ja tam jestem. Będę z nimi
pracował nad dwoma uczuciami, takimi emocjami, nad wybaczeniem i wdzięcznością. I to jest sen pijanego idioty, pójść do więzienia i z nimi pracować, a mi się wydaje, iż to jest coś, co pozwoli tym dziewczynom na powrót takiego naprawdę życia godnego. o ile się to uda, wiesz, ja nie wiem jeszcze jak to będzie wyglądało.
Wybaczenie, czy ty sobie wybaczyłeś?
Mi się wydaje, iż tak. Chociaż gdyby podejść do tego psychologicznie, to pierwsze pół roku mojego życia było fajne, bo było z mamą. Następne pół roku było spędzone w szpitalu. bez kontaktu z mamą, to wiem z opowieści. Całe pół roku, wiesz, to jest potwornie bardzo dużo. To było naznaczone jakąś traumą.
Dziwi mnie, iż ja w ogóle funkcjonuję jakoś miarę dobrze. Tak mi się wydaje jakoś na razie. W społeczeństwie po takiej traumie. Umiesz być tak blisko z ludźmi. Tak naprawdę blisko, tak dopuścić do siebie tak bardzo blisko. To jest trudne dla wielu z nas. Mi się wydaje, iż tak. Być może w ogóle nie potrafię, ale mi się wydaje, iż potrafię. Oczywiście to nie jest tak, iż się do każdego tak zbliżasz. Takie zbliżenia miałem. Często bardzo.
Wróciłabym do tego co powiedziałeś, bo też jakoś mnie to poruszyło, iż nie zmieniłeś myślenia po tym co przeszedłeś. Co też jest można powiedzieć, może w ogóle jest traumatyczne. Może jest to rodzaj traumy, której doświadczyłeś w przypadku udaru i tego wszystkiego, co się działo później. Miałeś dużo czasu, żeby myśleć. Żeby być ze sobą. Niektórzy w takich momentach bardzo przewartościowują swój świat. Miałeś dużo obserwacji co do tego, jacy ludzie są wobec ciebie, co do relacji. Z czym wyszedłeś?
Słabi. To była moja taka główna obserwacja. Trochę była pogłębiona przez ten udar, ale ona wiele nie zmieniła w moim patrzeniu na ludzi.