54 lata temu na Wybrzeżu doszło do tragicznych i jednych z najbardziej krwawych wydarzeń w powojennej historii Polski. W proteście przeciw podwyżkom cen przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. Od kul milicji i wojska zginęło 44 robotników, setki zostało rannych i aresztowanych.
Protestujący domagali się cofnięcia podwyżki, uregulowania systemu płac i odsunięcia od władzy, m.in. I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, premiera Józefa Cyrankiewicza i wicepremiera Stanisława Kociołka. Aby stłumić protesty, Biuro Polityczne Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej zezwoliło milicji i wojsku na użycie broni. Grudzień ’70 po raz kolejny pokazał prawdziwe oblicze komunistycznej władzy, która w imię swego dalszego trwania nie zawahała się strzelać do robotników.
17 grudnia 1970 r., w Czarny Czwartek, doszło do masakry robotników w Gdyni. Dzień wcześniej w telewizyjnym wystąpieniu wicepremier Stanisław Kociołek wezwał strajkujących stoczniowców do powrotu do pracy. Rano wojsko z ziemi i powietrza otworzyło ogień do idących do pracy w Stoczni im. Komuny Paryskiej. W proteście przez centrum Gdyni przeszedł pochód z biało-czerwonymi flagami, na czele którego na drzwiach niesiono ciało zastrzelonego młodego mężczyzny, pracownika Zarządu Portu Gdynia, Zbyszka Godlewskiego, bohatera „Ballady o Janku Wiśniewskim”, symbolicznej pieśni o Grudniu ’70. Demonstracje trwały też na ulicach Słupska i Elbląga, a do strajkujących dołączyli pracownicy Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego. Robotnicy wyszli na ulice, szczeciński budynek komitetu wojewódzkiego PZPR podpalono, zaatakowano również siedzibę komendy wojewódzkiej MO. Szturm został odparty przez milicję i wojsko, które użyły transporterów opancerzonych i czołgów, strzelały do protestujących. Dramatyczne wydarzenia 17 grudnia zakończyły się krwawym bilansem 14 zabitych i wielu rannych.
18 grudnia pod stocznią szczecińską, którą wojsko i milicja otoczyły kordonem, kolejne osoby zostały ranne, 2 spośród nich zmarły w szpitalu. Strajkujący robotnicy przedstawili 21 postulatów, w tym m.in. żądali powołania niezależnych związków zawodowych i rozliczenia sprawców masakry. W następnych dniach przez cały czas dochodziło do potyczek z użyciem broni przez wojsko i milicję.
19–20 grudnia podjęto rozmowy z przedstawicielami władzy, w wyniku których protestujący musieli zrezygnować z większości postulatów, a strajk miał się zakończyć. Rezultat negocjacji nie zadowolił wszystkich strajkujących, dlatego część pracowników niektórych zakładów, w tym Stoczni Szczecińskiej, kontynuowała protest aż do 22 grudnia, kiedy został ostatecznie zakończony w związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia i z powodu presji władz.
Udział w robotniczym proteście Szczecin okupił 16 zabitymi mieszkańcami. W tych dniach grudnia 1970 r. był miastem wyjątkowym w skali kraju pod wieloma względami. Protest trwał tam najdłużej i miał największą skalę, powstały organy strajkowe i sformułowano postulaty do władz. Stanowiło to świadectwo rosnącej świadomości obywatelskiej szczecinian, a także zapowiedź wydarzeń, które 10 lat później doprowadziły do powstania NSZZ „Solidarność”.
Do miast północnej Polski przyłączyły się Białystok, Nysa, Oświęcim, Kraków, Warszawa, Wałbrzych i Wrocław. Tamtejsze strajki miały jednak mniejszą skalę niż na Wybrzeżu. Po stłumieniu strajków stocznie i porty Gdańska i Gdyni nie pracowały. Wybrzeże zostało spacyfikowane. We wszystkich miastach objętych zamieszkami obowiązywały stan wyjątkowy i godzina milicyjna.
Według oficjalnych danych w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby (w tym 18 w Gdyni, 16 w Szczecinie i 8 w Gdańsku), ponad 1100 protestujących zostało rannych, a ponad 3 tys. – aresztowanych.
źr. IPN