Faux pas w delegacji / Zewediach

publixo.com 1 tydzień temu

Marcin był specjalistą wsparcia audytu finansowego w wielkiej korporacji. Pracował dla klienta niemieckiego, który był jednym z najważniejszych partnerów biznesowych firmy. Marcin był ambitny i chciał zrobić karierę w branży audytorskiej. Dlatego, kiedy dostał propozycję wyjazdu na delegację do Frankfurtu na 2 tygodnie, nie zastanawiał się długo i zgodził się.

Marcin miał nadzieję, iż delegacja będzie dla niego szansą na nawiązanie kontaktów z niemieckimi kolegami i klientami, a także na pokazanie swoich umiejętności i wiedzy. Jednak już od pierwszego dnia zaczął popełniać błędy, które kosztowały go reputację i zaufanie.

Pierwszy faux pas Marcin popełnił na lotnisku, kiedy zamiast przywitać się z szefem niemieckiego zespołu audytorskiego, który czekał na niego, zaczął rozmawiać przez telefon z kolegą z Warszawy. Szef niemiecki poczuł się zignorowany i urażony, a Marcin nie zauważył jego złego humoru.

Drugi faux pas Marcin popełnił w hotelu, gdzie miał się zatrzymać. Zamiast zameldować się w recepcji i poprosić o klucz do swojego pokoju, poszedł prosto do baru i zamówił piwo. Kiedy wrócił do recepcji, okazało się, iż nie ma już wolnych pokoi i musi się przenieść do innego hotelu. Marcin był zły i zaczął narzekać na niemiecką organizację i obsługę.

Trzeci faux pas Marcin popełnił w biurze klienta, gdzie miał uczestniczyć w spotkaniu z przedstawicielami firmy. Zamiast przygotować się do prezentacji i zapoznać się z dokumentacją, Marcin spędził czas na przeglądaniu Internetu i wysyłaniu wiadomości do swojej dziewczyny. Kiedy przyszedł czas na jego wystąpienie, Marcin nie potrafił odpowiedzieć na żadne pytanie i zaczął improwizować. Jego prezentacja była pełna błędów i nieścisłości, a klienci byli niezadowoleni i zdezorientowani.

Czwarty faux pas Marcin popełnił na kolacji, na którą zaprosił go szef niemieckiego zespołu audytorskiego. Zamiast zachować się kulturalnie i dyskretnie, Marcin zamówił najdroższe dania i napoje, opowiadał nieśmieszne dowcipy i flirtował z kelnerką. Szef niemiecki był oburzony i zawstydzony, a Marcin nie zrozumiał jego sygnałów.

Piąty i ostatni faux pas Marcin popełnił w drodze powrotnej do hotelu. Zamiast pojechać taksówką lub metrem, Marcin postanowił skorzystać z roweru miejskiego. Jednak nie znał niemieckich przepisów ruchu drogowego i jechał pod prąd, na czerwonym świetle i bez kasku. Został zatrzymany przez policję, która nałożyła na niego wysoki mandat i zabrała mu rower.

Marcin wrócił do hotelu zdruzgotany i przygnębiony. Nie miał już żadnych nadziei na sukces w delegacji. Następnego dnia dostał telefon od swojego szefa z Warszawy, który powiedział mu, iż został zwolniony z pracy i musi natychmiast wracać do Polski. Marcin nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Zdał sobie sprawę, iż popełnił wiele faux pas i stracił szansę na rozwój zawodowy i osobisty. Z żalem i wyrzutami sumienia spakował swoje rzeczy i pojechał na lotnisko. Nie wiedział, co go czeka w przyszłości.
Idź do oryginalnego materiału