Wyobraź sobie, iż pewnego ranka sprawdzasz swój telefon i widzisz alarmującą wiadomość: „Uwaga! Twoje prawo jazdy może zostać zawieszone. Masz 3 nowe punkty karne. Sprawdź szczegóły natychmiast”. Twoje serce przyspiesza, odruchowo klikasz w link, wpisujesz swoje dane osobowe, a kilka dni później odkrywasz, iż ktoś wziął na Twoje nazwisko kredyt albo co gorsza – Twoje prawo jazdy zostało unieważnione. To nie scenariusz filmu science fiction, ale rzeczywistość, z którą walczy w tej chwili tysiące Polaków.

Fot. Pixabay / Warszawa w Pigułce
Cyberprzestępcy znaleźli nowy, wyjątkowo perfidny sposób wyłudzania danych osobowych, który uderza w szczególnie wrażliwy punkt – strach kierowców przed utratą uprawnień do prowadzenia pojazdów. Metoda ta, polegająca na podszywaniu się pod oficjalne instytucje rządowe, zbiera w Polsce coraz bardziej tragiczne żniwo, a organy ścigania biją na alarm widząc skalę problemu.
Mechanizm działania przestępców jest równie prosty, co skuteczny. Wszystko zaczyna się od wiadomości SMS lub e-maila, który trafia do potencjalnej ofiary. Komunikat zawiera informację o rzekomych punktach karnych, niezapłaconych mandatach lub wprowadzonych właśnie „nowych przepisach ruchu drogowego”, które wymagają natychmiastowego działania. Wiadomość konstruowana jest tak, by wzbudzić niepokój i poczucie pilności – zawiera ostrzeżenia o możliwej utracie prawa jazdy, wysokich grzywnach czy choćby konsekwencjach karnych za ignorowanie wezwania.
W treści wiadomości znajduje się link, który na pierwszy rzut oka wygląda jak adres oficjalnej strony rządowej. Po kliknięciu użytkownik trafia na witrynę łudząco podobną do portalu gov.pl lub aplikacji mObywatel. Strona ta jest często perfekcyjnie odwzorowana, z identycznymi kolorami, układem i logotypami, co uśpienie czujności choćby doświadczonych internautów. Jedyną różnicą mogą być subtelne zmiany w adresie URL, takie jak „gov-pl.online”, „mobywatel.net” czy „e-mandat.com”, które łatwo przeoczyć podczas szybkiego sprawdzania wiadomości.
Na tej fałszywej stronie ofiara proszona jest o podanie swoich danych osobowych – numeru PESEL, serii i numeru prawa jazdy, a czasem choćby loginu i hasła do bankowości internetowej lub kodu BLIK, rzekomo w celu „weryfikacji tożsamości” lub „opłacenia zaległego mandatu”. W rzeczywistości wszystkie wprowadzone informacje trafiają bezpośrednio do przestępców, którzy wykorzystują je do dalszych nielegalnych działań.
Konsekwencje podania swoich danych oszustom mogą być druzgocące i wielopoziomowe. Najprostszym, a zarazem najbardziej dotkliwym skutkiem jest kradzież środków z konta bankowego. Mając dostęp do danych logowania lub kod BLIK, przestępcy mogą w ciągu kilku minut wyczyścić konto ofiary. Jednak to tylko wierzchołek góry lodowej potencjalnych zagrożeń.
Równie poważnym zagrożeniem jest kradzież tożsamości. Dysponując numerem PESEL, danymi z prawa jazdy i innymi informacjami identyfikacyjnymi, oszuści mogą zaciągać kredyty i pożyczki na nazwisko ofiary. Często osoba poszkodowana dowiaduje się o tym dopiero po kilku miesiącach, gdy do jej drzwi puka komornik lub gdy próbuje uzyskać własny kredyt i odkrywa, iż ma już negatywną historię kredytową.
Szczególnie niepokojącym zjawiskiem, które pojawiło się w ostatnim czasie, jest wykorzystywanie skradzionych danych do składania fałszywych wniosków o zniszczenie lub utratę prawa jazdy. W takim przypadku organy administracyjne, działając w dobrej wierze, mogą cofnąć uprawnienia do prowadzenia pojazdów, co stawia ofiarę w niezwykle trudnej sytuacji. Przywrócenie statusu aktywnego prawa jazdy wymaga długotrwałych procedur administracyjnych, podczas których poszkodowany nie może legalnie kierować pojazdem.
Oszuści mogą również wykorzystać dane ofiary do zgłoszenia fałszywej utraty dokumentów, co prowadzi do ich unieważnienia. W takiej sytuacji legalna osoba, nieświadoma tego faktu, posługuje się nieważnymi dokumentami, co może prowadzić do poważnych konsekwencji prawnych podczas rutynowej kontroli policyjnej czy załatwiania spraw urzędowych.
Jak rozpoznać, iż mamy do czynienia z oszustwem, a nie z prawdziwym powiadomieniem? Istnieje kilka charakterystycznych cech, które powinny wzbudzić naszą czujność. Przede wszystkim należy dokładnie sprawdzić adres strony internetowej, na którą kieruje link. Legalne strony rządowe zawsze mają domenę gov.pl bez żadnych dodatkowych elementów czy myślników. Każda modyfikacja tego adresu, choćby drobna, powinna być traktowana jako próba oszustwa.
Warto również zwrócić uwagę na język używany w wiadomościach. Fałszywe komunikaty często zawierają błędy językowe, literówki, brak polskich znaków diakrytycznych lub nienaturalne konstrukcje zdań, które mogą wskazywać na automatyczne tłumaczenie z innego języka. Oficjalne komunikaty instytucji państwowych są zawsze starannie redagowane i nie zawierają takich błędów.
Charakterystycznym elementem oszukańczych wiadomości jest również tworzenie atmosfery pilności i presji czasu. Frazy takie jak „ostatnia szansa”, „musisz działać natychmiast”, „w ciągu 24 godzin” czy „zanim stracisz prawo jazdy”, mają na celu wywołanie stresu i skłonienie odbiorcy do działania pod wpływem emocji, zamiast racjonalnej analizy sytuacji.
Co zrobić, jeżeli już kliknęliśmy w podejrzany link i podaliśmy swoje dane? Przede wszystkim nie należy panikować, ale trzeba działać gwałtownie i metodycznie. W pierwszej kolejności należy natychmiast zmienić hasła do wszystkich kont internetowych, zwłaszcza bankowości elektronicznej i profilu zaufanego. W przypadku podania kodów BLIK lub danych karty płatniczej, konieczny jest natychmiastowy kontakt z bankiem w celu zablokowania potencjalnych transakcji i zastrzeżenia karty.
Kolejnym krokiem powinno być zgłoszenie incydentu do CERT Polska (Computer Emergency Response Team) poprzez stronę incydent.cert.pl. Jest to jednostka odpowiedzialna za reagowanie na incydenty bezpieczeństwa w internecie. Warto również złożyć formalne zawiadomienie na policji, które będzie podstawą do wszczęcia dochodzenia oraz dowodem w ewentualnych późniejszych postępowaniach związanych z wyłudzeniami na nasze dane.
Aby zapobiec wykorzystaniu naszych danych do zaciągania kredytów, należy zastrzec swoje dokumenty w banku lub poprzez stronę Biura Informacji Kredytowej (www.bik.pl). Warto również rozważyć założenie alertu BIK, który będzie nas informował o każdej próbie sprawdzenia naszej historii kredytowej, co często poprzedza próbę zaciągnięcia kredytu.
W przypadku podejrzenia, iż oszuści mogli podjąć działania związane z naszym prawem jazdy, konieczna jest wizyta w wydziale komunikacji adekwatnego starostwa powiatowego, aby zweryfikować status dokumentu i ewentualnie zgłosić próbę oszustwa.
Jak chronić się przed takimi atakami w przyszłości? Podstawową zasadą bezpieczeństwa jest nigdy nie klikać w linki otrzymane w niezamówionych wiadomościach e-mail czy SMS, choćby jeżeli wydają się pochodzić od zaufanych instytucji. jeżeli otrzymamy powiadomienie dotyczące punktów karnych, mandatów czy innych spraw urzędowych, zamiast klikać w link, należy samodzielnie wejść na oficjalną stronę danej instytucji, wpisując jej adres bezpośrednio w przeglądarce.
Warto pamiętać, iż polskie instytucje państwowe rzadko kontaktują się z obywatelami dzięki SMS-ów czy e-maili w sprawach związanych z mandatami czy punktami karnymi. Takie informacje są zwykle przekazywane drogą oficjalnej korespondencji pocztowej lub poprzez indywidualne konto na portalu gov.pl, do którego logujemy się samodzielnie, a nie przez link w wiadomości.
Funkcjonariusze policji podkreślają, iż każdy kierowca może w bezpieczny sposób sprawdzić stan swoich punktów karnych poprzez oficjalną stronę gov.pl, logując się profilem zaufanym lub e-dowodem. Jest to jedyna pewna metoda weryfikacji, która nie naraża nas na ryzyko utraty danych.
Problem fałszywych powiadomień o punktach karnych wpisuje się w szerszy kontekst rosnącej liczby cyberataków w Polsce. Według najnowszych danych, w ciągu ostatniego roku liczba prób phishingu, czyli właśnie wyłudzania danych poprzez podszywanie się pod zaufane podmioty, wzrosła o ponad 30%. Łączne straty finansowe Polaków spowodowane tego typu przestępstwami szacuje się na setki milionów złotych rocznie.
Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa zwracają uwagę, iż metody wykorzystywane przez przestępców stają się coraz bardziej wyrafinowane. Fałszywe strony są niemal niemożliwe do odróżnienia od oryginałów, a komunikaty są konstruowane w sposób, który skutecznie omija podstawowe filtry bezpieczeństwa psychologicznego odbiorców.
Zjawisko to nasiliło się szczególnie po wprowadzeniu w Polsce zwiększonej liczby e-usług administracji publicznej. Paradoksalnie, choć cyfryzacja urzędów miała ułatwić życie obywatelom, stała się również nowym polem działania dla cyberprzestępców.
Przedstawiciele organów ścigania apelują o rozwagę i ostrożność przy korzystaniu z internetu. Przypominają, iż w przypadku jakichkolwiek wątpliwości co do autentyczności otrzymanej wiadomości, zawsze lepiej jest zignorować ją i samodzielnie skontaktować się z daną instytucją przez oficjalne kanały komunikacji.
Bezpieczeństwo w sieci to nie tylko kwestia odpowiedniego systemu antywirusowego czy silnych haseł, ale przede wszystkim świadomości zagrożeń i zachowania zdrowego sceptycyzmu wobec niespodziewanych wiadomości. W dzisiejszych czasach, gdy większość naszego życia przenosi się do internetu, ta cyfrowa czujność staje się umiejętnością równie ważną, jak ostrożność na drodze.
Pamiętajmy więc, iż żadna instytucja państwowa nie będzie żądać od nas podania wrażliwych danych poprzez link w wiadomości SMS czy e-mail. W razie otrzymania takiego komunikatu, najlepszą reakcją jest powściągnięcie impulsu do natychmiastowego działania, dokładna analiza treści i źródła wiadomości, a w przypadku wątpliwości – kontakt z oficjalnym punktem informacyjnym danej instytucji. Tylko tak możemy skutecznie chronić się przed cyberprzestępcami i uniknąć poważnych konsekwencji ich działalności.