Tragiczny los spotkał dwa policyjne psy z Poznania. Piorun i Nanson jechały z Poznania do Warszawy, by zabezpieczać mecz finału Pucharu Polski. Po dotarciu na miejsce, w którym miały przenocować, okazało się, że jedno ze zwierząt nie żyje, a drugie jest w ciężkim stanie.
Sytuację dwóch owczarków holenderskich pełniących służbę w KWP w Poznaniu opisuje "Gazeta Wyborcza".
Piorun i Nanson na początku maja miały jechać z Poznania do Warszawy, by zabezpieczać mecz finału Pucharu Polski.
Zwierzęta przewożone były dwoma samochodami. Po drodze miały zatrzymać się w zakładach kynologii policyjnej w Sułkowicach niedaleko Grójca, by przenocować i odpocząć.
Po dotarciu na miejsce okazało się jednak, że jedno ze zwierząt nie żyje, a drugie jest w bardzo złym stanie.
Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że Piorun i Nanson jechały jednym radiowozem, pozostałe zwierzęta transportowane były innym samochodem.
Jeden radiowóz był dostosowany do przewozu psów m.in. poprzez zainstalowaną w nim dodatkową wentylację. Drugi, którym podróżowali Piorun i Nelson, takiego udogodnienia nie miał.
Biegły sądowy, ekspert od dobrostanu zwierząt, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" nie ma jednak wątpliwości, co się stało.
"Te psy po prostu się ugotowały. Trudno w to uwierzyć, bo owczarki holenderskie, podobnie jak belgijskie, są bardzo odporne, mają dużą wydolność oddechową"- powiedział ekspert.
Trwa wyjaśnianie przyczyn i okoliczności tragedii.