Komenda Stołeczna Policji opublikowała w sobotę nagranie z przesłuchania Łukasza Ż. Mężczyzna jest podejrzany o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Zginął 37-letni mężczyzna, a jego żona i dzieci trafili do szpitala.
Jak ustaliła prokuratura, na pięć sekund przed wypadkiem samochód kierowany przez Ż. poruszał się z prędkością choćby 226 km/h, po czym uderzył w forda, który następnie zderzył się z barierami.
Łukasz Ż. na komendzie był arogancki. Ekspert ocenił jego zachowanie
Zamieszczone przez funkcjonariuszy nagranie pokazuje, jak podejrzany zachowywał się w areszcie na warszawskiej Białołęce. Na filmie widać zupełny brak skruchy, a momentami choćby kpiący uśmiech mężczyzny. W pewnym momencie Łukasz Ż. zwrócił się do nagrywającego go policjanta słowami: "Weź pan się zawijaj z tą kamerą".
"Fakt" poprosił psychologa o ocenę zachowania 26-letniego mężczyzny. W ocenie Czesława Michalczyka podejrzany może nie być zdolny do okazywania skruchy czy żalu.
– To może być głęboko zaburzona osobowość, wyjściowo, na poziomie kształtowania się osobowości. Jak do tego dołącza alkohol, narkotyki, środki odurzające, to taka osoba kompletnie traci krytycyzm i wgląd w siebie. Cechuje ją kompletny brak empatii, brak poczucia winy, brak uczuciowości wyższej – powiedział psycholog.
– Prawidłowo funkcjonująca osoba uczy się na własnych błędach, robi wszystko, by ich nie powtórzyć i nie narazić się na karę. Osoba zaburzona kompletnie nie uczy się na podstawie własnych doświadczeń, wcześniej zastosowanych kar, czuje się kompletnie bezkarna – dodał.
Jak powiedział Michalczyk, osoba zaburzona "nie przestrzega choćby minimalnych zasad społecznych". Samą postawę Łukasza Ż. ekspert ocenił wprost: – To nie jest mechanizm wyparcia, zaprzeczenia. To zimna psychopatyczna postawa.
Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie
Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Rozpędzony Volkswagen Arteon uderzył w tył Forda Focusa, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku wypadku ojciec zginął na miejscu, a matka i dzieci trafili do szpitala.
Poważne obrażenia odniosła też dziewczyna kierowcy, 22-letnia Paulina, która doznała m.in. złamania kości policzkowych, wybicia zębów, stłuczenia czaszki i zerwania rdzenia kręgowego. Leżąca na drodze kobieta miała być obiektem spekulacji Łukasza Ż. i jego znajomych, którzy mieli zastanawiać się, jak zrzucić na nią winę.
Po wypadku mężczyzna uciekł do Niemiec, gdzie zatrzymany przez niemiecką policję w szpitalu w Lubece, gdzie leczył obrażenia najprawdopodobniej związane z wypadkiem. Wrócił do Polski dzięki Europejskiemu Nakazowi Aresztowania. W piątek usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia. Przyznał się do winy, a sąd podjął decyzję o aresztowaniu go na trzy miesiące.
Łukasz Ż. był wielokrotnie karany. Otrzymał pięć zakazów prowadzenia pojazdów, a mimo to regularnie łamał przepisy. Ma na swoim koncie wyroki za jazdę pod wpływem alkoholu, oszustwa czy posiadanie narkotyków. Do więzienia trafił raz, gdzie odsiedział 11 miesięcy.
Zaledwie dwa miesiące przed wypadkiem został skazany za złamanie zakazu prowadzenia pojazdów. Miał odbyć karę 1,5 roku pozbawienia wolności, jednak wyrok nie zdążył się uprawomocnić.