Do wypadku doszło w poniedziałek pod Kościanem.
- Omal nie doszło do tragedii z powodu bezmyślności i braku wyobraźni. 31-letni mieszkaniec powiatu łódzkiego, mając 2,94 promila alkoholu w organizmie, wsiadł za kierownicę opla i pędził drogą S5. Nie dostosował prędkości do warunków drogowych, stracił panowanie nad pojazdem, zjechał z drogi i dachował - podaje kościańska Policja.
Mężczyzna nie jechał sam. Na fotelu pasażera siedział 45-latek. - Mogą mówić o ogromnym szczęściu. Mimo groźnego wypadku ich obrażenia były niegroźne i nie przekroczyły 7 dni. Tym razem nikt nie zginął. Następnym razem szczęścia może nie być - dodaje.
To kolejny poważny wypadek z udziałem pijanego kierowcy. Mimo coraz poważniejszych konsekwencji grożących kierowcom, wciąż jest to plaga na drogach.