Czyja mgła? / branimir

publixo.com 7 godzin temu

CZYJA MGŁA?
Sam się sobie dziwię – patrząc na siebie – jak nam sprali mózgi. Też przez chwilę zacząłem tak myśleć. I kiedy nagle wyskoczył medialnie Andrzej Szejna też byłem zbulwersowany – nim i kolegami którzy go holowali wzwyż. No ale nie, to nie jest tak.
Zrobiłem sobie kwerendę znajomości i uświadomiłem sobie, iż znam wielu takich, którzy całkiem nieźle funkcjonowali pod wpływem. Bo Andrzej Szejna problem z alkoholem miał zauważony przez otoczenie już od 5 -? Lat? A pomimo to wspina się, zostaje wice i wice. Ale iż są do niego jakieś zastrzeżenia, bo gdzieś tam zapił?
Jeżeli ktoś coś w pracy nawyprawia pod wpływem to bez względu na wszystko to jest to jego wina. choćby jeżeli to kierownik mu kazał zrobić coś ryzykownego. I to jest prezentowane jako zgubny alians alkoholu i pracy. Trzeźwy pracownik, ale niewyspany, po wczorajszej kłótni z żoną też potrafi nawyprawiać. Widzi się tylko pijanych.

Wiem, wielokrotnie wspominałem o potrzebie trzeźwego podejmowania decyzji i rażąco nonszalanckim podejściu do tego polskiego parlamentu. Tak, w stosunku do wszystkich. Brak jednak mechanizmu uznania istnienia szczególnych ludzi. Takich, którzy doskonale funkcjonują w tej mgle. Andrzej Szejna najwyraźniej całkiem nieźle sobie radził w swoim bagienku ( choć stanowisko wiceministra to jednak gruba przesada), czyli alkohol kilka mu szkodził w życiu.
Herman Goering był morfinistą 22 lata. Zaczęło się po „puczu monachijskim”, kiedy po zranieniu zaczął dostawać morfinę – dość rozdawnie oferowaną pacjentom w Niemczech. Potem został wice w partii i wice w państwie. Gospodarka i lotnictwo, i morfina. Byłoby tak dalej, ale złapali go Amerykanie i poddali terapii anty.
Edward Abramowski był fanem morfiny przez lat 40 – spotkałem się z takim podsumowaniem. A w tym czasie rozwijał polską spółdzielczość i wykładał.
A z drugiej strony spotkałem takich, którzy jak walnęli setę, to dobrze pracowali, a na trzeźwo było słabo. No i Stachu S., który w pracy ( fizycznej, wysiłkowej), wypijał do litra wódki co dzień. Nic się nie działo w związku z tym, nikt przez to nie został popsuty.
Po każdej poświątecznej akcji policji czytam te statystyki. 1300 pijanych, 3 wypadki, sprawcy byli trzeźwi. Pijani też wyprawiają, ale to nie alkohol jest tu decydującym czynnikiem.

Szparkami wkradł nam się tu faszyzm obyczajowy. Mamy być ponuro trzeźwi. Ja zresztą wolę tak pracować. Ale dostrzegam takich co to zamiast kawy rano wolą walnąć setę. I z nimi całkiem nieźle się pracuje.
Czyli są tacy, którym lepiej wychodzi praca pod wpływem. Na trzeźwo jest słabiej. Ja wolę być trzeźwy, ale każdy pysk ma inny smak, więc nie dostanę szoku kulturowego jeżeli będę musiał współpracować z kolegą po secie.
Idź do oryginalnego materiału