Jazda pod prąd drogą jednokierunkową to wykroczenie, które rzadko kiedy przytrafią się myślącemu kierowcy. Jednak o ile już popełnicie błąd i wjedziecie pod prąd, to nie zachowujcie się jak ten człowiek. Cały świat nie będzie dostosowywał się do jego nieznajomości przepisów.
Jeżdżę BMW, więc to oczywiste, iż razi mnie prąd za każdym razem, gdy zbliżam rękę do przełącznika kierunkowskazów, a gdy raz dziennie nie zamrugam długimi światłami, to na wyświetlaczu pojawi mi się złowroga ikonka Check Engine. Jeżdżę BMW, więc to oczywiste, iż ludzie zwykle zjeżdżają mi z lewego pasa, gdy widzą gwałtownie zbliżające się ringi w tylnym lusterku. Mam BMW, więc to oczywiste, iż większość uczestników ruchu traktuje mnie jak element nieprzewidywalny, po którym można spodziewać się absolutnie wszystkiego. Sam naprawdę jeżdżę BMW, więc mogę pożartować ze stereotypów dotyczących kierowców samochodów tej marki. Mam tu człowieka, który robi jej krecią robotę.
To kierowcom BMW ciągle blokuje się pedał gazu, to kierowcy BMW mają problem z zachowaniem bezpiecznej odległości i to właśnie kierowcy BMW nie ogarniają znaczenia znaków, w tym tych okrągłych, na których ktoś napisał 30, 40, 50, 70, 90, 100, 120 i 140. Do tego zbioru swoje trzy grosze dorzucił pewien osobnik z Poznania.
Jazda pod prąd drogą jednokierunkową
W Poznaniu doszło do takiego zdarzenia:
Pan kierujący ruchem, to kierowca BMW, który uznał, iż skoro sam pojechał pod prąd, to teraz cały Poznań musi się do niego dostosować i umożliwić mu dalsze łamanie przepisów. Inaczej miałby problem, bo musiałby cofać, a przecież on nie będzie tego robił. Jego jazda pod prąd jest usprawiedliwiona. Jestem wręcz przekonany, iż po wszystkich pochwalił się pasażerce/pasażerowi, iż taki obrotny jest i wszyscy w mieście czują do niego respekt.
Pamiętacie może filmik, w którym kobieta w SUV-ie kazała cofać, bo gość jadący prawidłowo miał gorszy samochód? To jest ta sama mentalność, ale najgorsze jest to, iż dajemy się zastraszyć. Gdybym był na miejscu tych kierowców, to spokojnie czekałbym, aż kierowca BMW wróci do swojego samochodu i wycofa, bo to on złamał przepisy, a nie ja. Stałbym tak, bo nie można tolerować takiego zachowania. Byłbym choćby w stanie poczekać na policję, żeby wytłumaczyła panu jak należy jeździć. Nie można się bać drogowych bandytów, bo o ile się boisz, to już jesteś na straconej pozycji.
Nie dajcie się złamać
W ruchu drogowym spotkacie pewien rodzaj kierowców, którzy będą oczekiwać, iż dostosujecie się do nich. o ile to zrobicie, to będą żyć w przeświadczeniu, iż robią dobrze. gwałtownie im się zmienia perspektywa, gdy na drodze spotkają takiego samego albo większego kozaka jak oni. Wtedy pokornie wracają na swoje miejsce. I tak powinna wyglądać sytuacja z Poznania, ale kierowcy uznali, iż odpuszczą i wycofają. To błąd. Nie powtarzajcie tego. Nieważne czy ma BMW, czy Audi, czy Toyotę – nie dajcie się zastraszyć. Zamykacie drzwi i okna i spokojnie czekacie. Na takich ludzi spokój działa drażniąco.
Miałem na osiedlu osobnika, który nie miał swojego miejsca parkingowego, blokował swoim samochodem prawidłowo zaparkowane samochody, nie zważał na żadne uwagi, krzyki i groźby, czuł się bezkarny, dopóki ktoś go celowo nie zastawił i sobie poszedł. Ależ się pieklił na osiedlowej grupie, żeby natychmiast go uwolnić, bo ma niesłychanie ważne sprawy do załatwienia. Nie wiem jak je ogarnął tego dnia, ale na pewno nie samochodem. I problem magicznie się rozwiązał. I tak moi drodzy walczy się z buractwem, nie ma nic lepszego niż terapia szokowa. A czy znam tego bezimiennego bohatera? Być może.
Więcej o dziwnych sytuacjach na drodze przeczytasz w:
- Gaz powinien być w każdym samochodzie. Kierowca MX-5 tego nie wiedział
- Kierowcy ignorują czerwone światło na przejazdach kolejowych. Mogą zginąć, bo chcą żyć
- Lepiej złamać zakaz ruchu niż dojść 180 metrów z parkingu. Tak wygląda nowoczesny spacer