Chciał wrócić na swój pas po ominięciu przeszkody. Został staranowany i dostał mandat

spidersweb.pl 8 miesięcy temu

Omijanie przeszkody na drodze skończyło się kolizją, w której omijający został staranowany przez inny pojazd, a od policji dostał jeszcze mandat na ponad 1000 zł i punkty karne.

Nawet najdziwniejsze teoretyczne sytuacje z testu na prawo jazdy nie mogą się równać z tym, co zdarza się w prawdziwym życiu. Tym razem doszło do kolizji, której na serio nikt się nie spodziewał i choćby sobie jej nie wyobrażał. A było to tak:

Kierowca auta z kamerą jechał po wąskiej drodze w warunkach zimowych, kiedy zobaczył wystającą na jezdnię gałąź drzewa. Musiał ją ominąć, więc wjechał na pas przeciwległy. Objechał gałąź i chciał wrócić na prawą stronę jezdni. Wtedy został uderzony przez pojazd nadjeżdżający z tyłu, który próbował go wyprzedzić, a który nie omijał gałęzi, tylko wjechał w nią wcześniej bez hamowania. Doszło do zderzenia, ale ponoć kierowcy nie wzywali policji, tylko spisali oświadczenie. Ubezpieczyciel odmówił wypłaty poszkodowanemu, więc ten zgłosił sprawę na policję. Skończyło to się dla niego przypisaniem mu winy i mandatem, a o odszkodowaniu może zapomnieć. Trudno w to uwierzyć? To spójrzcie na film.

To teraz po kolei:

  • nagrywający przekroczył linię ciągłą, co jest na swój sposób wykroczeniem. Nie jest ono jednak karane, gdy sytuacja drogowa zmusza do jej przekroczenia. Nie dawało się jechać dalej bez przecięcia ciągłej linii. Zresztą za to akurat nie został ukarany.
  • kierujący srebrnym sedanem w żadnym razie nie mógł wyprzedzać w tym miejscu i w taki sposób. Wyprzedzanie reguluje art. 24 ustawy Prawo o ruchu drogowym, który mówi, że:

Kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu przejeżdżać z lewej strony wyprzedzanego pojazdu, z zastrzeżeniem ust. 4, 5, 10 i 12.

A te zastrzeżenia dla ustępów 4, 5, 10 i 12 dotyczą po kolei: wyprzedzania pojazdu szynowego, wyprzedzania uczestnika ruchu sygnalizującego zamiar skrętu w lewo, wyprzedzania na jezdni jednokierunkowej lub dwukierunkowej z minimum czterema pasami ruchu oraz zasad dla rowerów. Żadne z tych zastrzeżeń tutaj nie miało miejsca, więc takie wyprzedzanie jest w ogóle niezgodne z przepisami. Co więcej, bazując na tym przepisie, kierowca auta z kamerą mógł zastosować zasadę ograniczonego zaufania i nie musiał upewniać się przy powrocie na swój pas, iż ktoś akurat nie łamie przepisów w sposób brutalny. Kierowca wyprzedzający jest więc jedynym sprawcą tej kolizji. A wiecie, co powiedziała policja? Przypisała nagrywającemu winę z art. 86 kodeksu wykroczeń.

Podobno stworzył zagrożenie w ruchu drogowym

Zmieniając pas ruchu nie ustąpił pierwszeństwa pojazdowi, który jechał po tym pasie – cóż za kuriozalne twierdzenie. Owszem, ten pojazd już jechał po pasie, tyle iż robił to całkowicie nielegalnie. Na tej zasadzie mógłbym wjechać pod prąd w jednokierunkową ulicę, zderzyć się z kimś wyjeżdżającym z lewej strony i powiedzieć, iż nie ustąpił mi pierwszeństwa, bo ja byłem z prawej. Niewiarygodna bzdura i debilizm. Mam czasem wrażenie, iż policja jest… no nieważne, to nie na temat.

Wybiórcze stosowanie przepisów przez policję to nic nowego. To, iż poszkodowany kierowca musi teraz odwoływać się do sądu – także nic nowego. Naprawdę smutne jest jednak to, co już lata temu napisałem w swojej książce na temat prawa, i co ten przypadek również potwierdza:

Prawo to nie jest to, co piszą w książkach i tych ustawach i uchwałach. Prawo to jest sędzia, policjant, urzędnik. Co on powie, to jest prawo. Nic nie możesz na to poradzić. Możesz tylko go unikać. Jak chce ciebie udupić, to cię udupi bo tak chce. Nie ma nad tym żadnej władzy ani kontroli, bo choćby jak napiszesz wyżej i się odwołasz, to ci wyżej kryją tych co są niżej, bo bez nich by zmarli jakby roślinie korzonki odciąć. Więc prawa tak naprawdę nie ma, a jeśli jest, to zależy od humoru.

Nie ma więc sensu ulepszać i nowelizować prawa o ruchu drogowym, jeżeli nie będzie stosowane

A policja będzie bawić się w sędziego Dredda, który od razu na miejscu wydaje wyrok z paragrafu, jaki akurat mu pasuje. Najgorsze w Polsce to nie jest mieć kolizję, w której będzie się poszkodowanym, najgorsze to jest później swoją oczywistą krzywdę, wynikającą wprost z przepisów, musieć udowadniać. Wielu osobom się nie chce i machają ręką, co buduje dalszy brak szacunku do prawa. Brawo.

Czytaj również:

  • Jedziesz prawidłowo po rondzie, gdy nagle taranuje cię auto z lewej. Policja: to twoja wina
Idź do oryginalnego materiału