Władze regionalne Platformy Obywatelskiej RP zobowiązują Jacka Monkiewicza po powrocie z urlopu do niezwłocznego zorganizowania publicznej, otwartej konferencji prasowej i wyjaśnienie okoliczności swojego udziału w szeroko opisanym przez media incydencie – poinformowała Dominika Tylczyńska z
Biura Zarządu Regionu PO RP.
Chodzi o doniesienia portalu Brzeg24 w artykule „Nocne manewry pijanego starosty Monkiewicza”:
Jacek Monkiewicz, będąc nietrzeźwym, w wulgarny sposób groził pracownikom szpitala konsekwencjami w trakcie pobytu na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Sprawę „tuszowano” od prawie miesiąca. Nam udało się zdobyć informację na temat skandalicznego zachowania starosty.
W dalszym ciągu następuje szczegółowy opis wydarzeń.
https://brzeg24.pl/aktualnosci/231905-nocne-manewry-pijanego-starosty-monkiewicza/
Monkiewicz nie zamierza czekać do powrotu z tłumaczeniem, tym bardzie, iż jest w Turcji i wraca dopiero 18 września. Dlatego obszernie opisał sytuację ze swojego punktu widzenia.
W związku z pojawiającymi się w mediach nieprawdziwymi informacjami na temat sytuacji z dnia 02 sierpnia br chciałbym się do tego odnieść. Na pikniku wojskowym byłem z żoną. Rzeczywiście spożywałem tam alkohol i było to po godzinach pracy. Czekając na syna aby po mnie przyjechał doszło do incydentu i to właśnie syn z żoną zawieźli mnie na SOR. Stamtąd zostaliśmy odesłani na nocno-świąteczną pomoc, a tam uzyskaliśmy informację, iż lekarz dyżurny pojechał do Jędrzejowa do pacjenta, a i tak pomoc przy urazie głowy powinien udzielić SOR. Wróciliśmy więc z powrotem na SOR, gdzie oprócz nas, dwóch ratowników i pani, prawdopodobnie pielęgniarki, nie było żywej duszy. Po długim niczym nieuzasadnionym czekaniu (brak innych pacjentów), rzeczywiście się zdenerwowaliśmy brakiem jakiejkolwiek reakcji ze strony personelu medycznego. Trudno jednak zgodzić się, iż moje zachowanie było agresywne, czy obleśne i nikt mnie nie musiał uspokajać, a na własnej skórze przekonałem się jak działa brzeski SOR.
Bardzo przykre jest to, iż w tych czasach można w mediach bezkarnie napisać wszystko o wszystkich podpierając się „informacjami od anonimowych świadków”, co następnie bez żadnej weryfikacji powielane jest w kolejnych mediach. Chyba już najwyższy czas skończyć z tymi praktykami tego niby rzetelnego „redaktora”, który jak nie dostanie haraczu, to będzie próbował niszczyć każdego…
Sprawa niewątpliwie wymaga wyjaśnienia. Taki obciążający artykuł powinien być podpisany imieniem i nazwiskiem. red is bad – trochę odwagi, proponuję.
Fot. Jacek Monkiewicz FB