Rozbite BMW zatrzymało się około 120 metrów od miejsca, w którym wypadło z drogi. Wcześniej około 60 metrów pojazd jechał rowem a po uderzeniu w przepust dachował.
Jesień to czas, kiedy drogi stają się wyjątkowo zdradliwe. Mokre liście, mgły, śliska nawierzchnia i mgły sprawiają, iż kierowcy muszą wykazać się szczególną ostrożnością. W takich warunkach łatwo o utratę panowania nad pojazdem, choćby przy pozornie niewielkiej prędkości. Każdy zakręt, każdy łuk drogi może okazać się pułapką.
Przekonał się o tym kierowca BMW, który w rejonie Pisarzowic na drodze krajowej nr 30 stracił panowanie nad samochodem. Auto wypadło z jezdni w łuku drogi, wpadło do rowu i przejechało nim ponad 60 metrów, po czym uderzyło w przepust i dachowało. Rozbite BMW zatrzymało się dopiero około 120 metrów od miejsca, w którym zjechało z drogi. Siła uderzenia była ogromna.
Do wypadku doszło na 19. kilometrze drogi krajowej nr 30, w pobliżu składu opału w Pisarzowicach.
Kierowca i pasażer zdołali opuścić pojazd jeszcze przed przyjazdem służb ratunkowych. Na zdarzenie natrafił druh z Ochotniczej Straży Pożarnej w Dziwiszowie, który natychmiast wezwał pomoc i udzielił pierwszej pomocy podróżującym autem mężczyznom.
Choć całe zdarzenie wyglądało bardzo groźnie, obaj mieli ogromne szczęście, nie odnieśli poważniejszych obrażeń.


