Bezpośrednią przyczyną wypadku było zachowanie kierowcy, który wyjechał z drogi podporządkowanej – ocenił biegły powołany przez białostocki sąd w procesie trzech kierowców oskarżonych w związku z wypadkiem z marca 2021 r. Ciężko ranna młoda pasażerka jednego z aut zmarła w szpitalu
Sąd Rejonowy w Białymstoku zamknął w poniedziałek przewód sądowy. Mowy końcowe zostały zaplanowane na pierwszą połowę października.
Do wypadku doszło 3,5 roku temu na ulicy Towarowej w Białymstoku. Przed bmw wyjechał z ul. Łąkowej kierowca opla. Bmw odbiło się od boku tego samochodu, siłą uderzenia zostało odrzucone na drugi pas i ostatecznie uderzyło w jadący z naprzeciwka autobus miejski.
Pasażerką bmw była 23-letnia kobieta. W stanie bardzo poważnym trafiła do szpitala, miała m.in. obrzęk mózgu, długo przebywała w śpiączce farmakologicznej. Zmarła dwa miesiące po wypadku. Sprawa była głośna w mediach również za sprawą prowadzonej zbiórki pieniędzy z przeznaczeniem na rehabilitację poszkodowanej w tym wypadku.
Po długim śledztwie i zasięgnięciu opinii biegłych różnych specjalności prokuratura postawiła zarzuty wszystkim trzem kierowcom. Kierującemu oplem zarzuciła, iż – włączając się do ruchu – nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu kierowcy bmw, doprowadzając do wypadku, w którym śmiertelnych obrażeń doznała pasażerka bmw.
Kierowca autobusu został oskarżony o to, iż nie zachował szczególnej ostrożności i nieuważnie obserwował, co się dzieje na drodze, bo używał w tym czasie telefonu komórkowego, nie dostrzegł zderzenia bmw z oplem i spóźnił się z podjęciem jakiegokolwiek manewru obronnego, co doprowadziło do zderzenia autobusu z bmw.
Kierowca bmw został oskarżony o to, iż jechał zbyt gwałtownie (według oceny biegłych powołanych w śledztwie z prędkością blisko 100 km/h), co doprowadziło do zderzenia z oplem i do skutków tego wypadku.
Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy. Przed sądem odmówili składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.
W trakcie procesu – ustalając przebieg wypadku – sąd m.in. obejrzał zapisy z kamer autobusu. Widać tam m.in. moment uderzenia bmw. Z zapisu kamery wynika też, iż autobus jechał z prędkością ok. 30 km/h. Kilka-kilkanaście sekund wcześniej w lewym górnym rogu ekranu widać moment, gdy kierowca opla włącza się do ruchu z ulicy podporządkowanej i dochodzi do zderzenia z bmw.
Dodatkowy biegły został powołany w związku z wnioskiem obrońcy kierowcy bmw, by podjąć próbę bardziej precyzyjnego wyliczenia prędkości tego samochodu. Kierowca w śledztwie mówił, iż jechał ok. 50 km/h.
Bezpośrednią przyczyną tego zdarzenia drogowego było zachowanie kierowcy opla. Ewentualne przyczynienie się można rozpatrywać po stronie kierującego bmw – mówił przed sądem biegły.
Prędkość bmw ocenił na niespełna 74 km/h (w tym miejscu dopuszczalna prędkość to 50 km/h). Jak mówił, przyjęta przez niego metoda obliczeń jest bardzo precyzyjna. Porównywał ją choćby z danymi z tzw. czarnych skrzynek, w które wyposażone są niektóre nowoczesne samochody. Zwrócił jednak uwagę, iż nagranie, z którego korzystał, nie pozwalało bardzo precyzyjnie ustalić pozycji samochodu, by ustalić prędkość dojazdową.
Biegły podał, iż tylko 0,9 sek. minęło od wyjazdu kierowcy opla z ulicy podporządkowanej na główną do zderzenia z bmw. Zwrócił uwagę, iż był to na tyle krótki czas, iż kierowca bmw nie zdołał podjąć działań obronnych.
Ocenił też, iż kierowca autobusu podjął czynności obronne, choć nie zdołał uniknąć zderzenia i jego czas reakcji na nieoczekiwaną sytuację drogową ocenił jako prawidłowy. Mówił, iż choć niewłaściwe było korzystanie przez tego kierowcę w czasie jazdy z telefonu, to nie miało to wpływu na czas jego reakcji.
Sąd odrzucił wniosek prokuratury i jednego z obrońców o konfrontację biegłych. Zamknął w poniedziałek przewód sądowy, ale mowy końcowe odroczył na wniosek prokuratury, by końcowe wystąpienie mógł wygłosić prokurator, który przygotowywał akt oskarżenia. Na rozprawie zastępował go inny prokurator. (PAP)