Białystok. 6,5 roku więzienia za wypadek po pijanemu, w którym zginął pasażer

podlaskie24.pl 8 godzin temu

Na 6,5 roku więzienia skazał w piątek białostocki sąd 51-letniego mężczyznę oskarżonego w związku z wypadkiem, w którym zginął jadący z nim pasażer – jego dobry znajomy. Kierowca był pijany, miał we krwi ponad trzy promile alkoholu; auto wypadło z drogi i dachowało.

Sąd Rejonowy w Białymstoku orzekł też dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, zasądził również 30 tys. zł zadośćuczynienia córce zmarłego, 10 tys. zł nawiązki na rzecz mężczyzny, który w tym wypadku został ranny oraz 5 tys. zł na cel społeczny.

Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura chciała 7,5 roku więzienia, obrona – kary możliwie łagodnej (najniższa przy tej kwalifikacji prawnej, to 5 lat więzienia).

Do wypadku doszło we wrześniu ub. roku na drodze Rafałówka – Protasy niedaleko Białegostoku. Prokuratura zarzuciła oskarżonemu, iż umyślnie naruszył – prowadząc przy tym samochód będąc w stanie nietrzeźwości – zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, nie zachował należytej ostrożności, na zakręcie stracił panowanie nad pojazdem, zjechał z jezdni, a auto dachowało. Na miejscu zginął jeden z pasażerów, drugi trafił do szpitala.

Okazało się, iż kierowca miał we krwi ponad trzy promile alkoholu.

W śledztwie 51-latek przyznał się jedynie do jazdy w stanie nietrzeźwości, ale nie do spowodowania wypadku. W pierwszych wyjaśnieniach mówił o nieznanej mu osobie, która prowadziła wtedy samochód, on miał być jedynie pasażerem siedzącym z tyłu. Według tej wersji, co prawda on ruszył i zamiarem była jazda do Białegostoku, ale po krótkim odcinku miał stwierdzić, iż „nie da rady jechać”; kierowcą miał być przypadkowy chłopak, 51-latek choćby opisywał jak wyglądał.

Przed sądem mężczyzna przyznał się jednak do obu zarzutów, czyli również do tego, iż to on był kierowcą. Wyrażał skruchę, przepraszał bliskich zmarłego, zapewniał iż chciałby im zadośćuczynić finansowo.

https://podlaskie24.pl/artykul/wypadki/smiertelny-wypadek-na-drodze-miedzy-rafalowka-a-protasami/

Uzasadniając wyrok sędzia Justyna Gosiewska kilkukrotnie podkreślała, jak nieodpowiedzialnie zachował się oskarżony, wsiadając za kierownicę w takim stanie nietrzeźwości i jak niebezpiecznie prowadził samochód. Przywoływała opinię biegłego, ale i zeznania świadków, wedle których auto jechało bardzo gwałtownie (według biegłego, choćby ok. 125 km/h).

Sędzia zwracała uwagę, iż oskarżony zmieniał swoje wyjaśnienia; początkowo mówił, iż kierowcą był ktoś inny i zrobił to na miejscu wypadku tak wiarygodnie, iż policjanci z wykorzystaniem psa poszukiwali takiej osoby, która – według słów oskarżonego – po wypadku miała stamtąd uciec.

„Wsiadając w takim stanie nietrzeźwości do pojazdu całkowicie był pozbawiony jakichkolwiek hamulców krytycznych co do swojego stanu” – mówiła sędzia Gosiewska.

Odnosząc się do kary, wśród okoliczności łagodzących sąd wymienił skruchę, choć nie wykluczył, iż była to postawa na użytek procesu i określił ją mianem „skruchy kalkulacyjnej”, a przede wszystkim dotychczasową niekaralność. Ale jednocześnie sędzia przypominała, w jaki sposób oskarżony jechał, iż nie miał żadnych oporów, by wsiąść za kierownicę i miał „łatwość podejmowania bardzo nieodpowiedzialnych decyzji”.

„Był pozbawiony kompletnie jakiegokolwiek krytycyzmu co do swojego nagannego zachowania” – podkreślała. Mówiła też, iż kara 6,5 roku więzienia jest karą „adekwatną, współmierną do stopnia zawinienia i odbioru społecznego”.

Obrońca kierowcy Mateusz Olchanowski powiedział dziennikarzom, iż złoży wniosek o uzasadnienie wyroku na piśmie, co otwiera drogę do ewentualnej apelacji. Dodał, iż chodzi mu zwłaszcza o wysokość kary.(PAP)

Idź do oryginalnego materiału