Bezczelne zachowanie Łukasza Ż. w areszcie. „Weź, pan, się zawijaj…” [FILM]

shareinfo.pl 1 tydzień temu
Łukasz Ż. | fot. Facebook

Po podejrzanym o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, 26-letnim Łukaszu Ż., nie widać choćby cienia skruchy. Z lokalnego „szefa podwóra” awansował do ogólnopolskiego celebryty z gościnnym występem w Niemczech, skąd został niedawno ekstradowany do Polski. A przynajmniej tak mu się wydaje i tak można wywnioskować z jego zachowania. „Weź, pan, się zawijaj z tą kamerą” – mówi z lekceważeniem Ż. do policjanta, który rejestruje doprowadzenie go do aresztu. „Fakt” zapytał znanego karnistę, czy irytujące zachowanie podejrzanego może wpłynąć na wysokość jego kary.

Większość z nas zapadłaby się pod ziemię ze wstydu po tym, co zrobił kilka tygodni temu Łukasz Ż., ale nie on. 26-latek przez cały czas epatuje zuchwałością, prezentując postawę człowieka, któremu wydaje się – lub nie – iż jest wyjęty spod prawa. Rzeczywistość na szczęście bardzo gwałtownie zweryfikowała jego złudzenia i choć klamka w tej sprawie jeszcze nie zapadła, to zamek w masywnych drzwiach celi aresztu śledczego już się przekręcił.

Na razie Łukasz Ż. nie wydaje się tym przejęty. W areszcie pojawił się, co prawda, nie „cały na biało”, ale w drogich ubraniach i starannie przystrzyżonych włosach, jak gdyby za więzienną „klapą” czekało go rendez-vous, a nie odliczanie dni do przeniesienia do zakładu karnego – potencjalnie choćby na 20 lat.

„Weź, pan, się zawijaj z tą kamerą”

– wypalił do nagrywającego go funkcjonariusze w areszcie na Białołęce Łukasz Ż., najwyraźniej przejęty bieżącym kadrem.

Podejrzany o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej trafił do polskiego aresztu. Łukasz Ż. nie okazuje skruchy

Nie da się ukryć, iż zachowanie podejrzanego spotkało się z oburzeniem opinii publicznej. Pojawiły się pytania, czy taka buta nie powinna stanowić o wyższym wymiarze kary – jak okazanie skruchy może mieć wpływ na złagodzenie wyroku. „Fakt” postanowił zapytać o tę kwestię znanego karnistę, dra hab. Mikołaja Małeckiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego, twórcę portalu DogmatyKarnisty.pl.

„Zachowanie podejrzanego po czynie może mieć wpływ przy wymierzaniu ewentualnej kary. Nie sadzę, by policyjne nagranie miało wpływ na decyzje sądu. Nie ma tutaj bezpośredniego związku z popełnionym czynem. W tym przypadku skupiłby się na postawie procesowej podejrzanego. To będzie istotne, czy będzie okazywał skruchę, jak się zachowa względem poszkodowanych, czy będzie zdolny do żalu i refleksji” – wyjaśnił dr hab. Mikołaj Małecki w rozmowie z tabloidem.

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Łukasz Ż. wypił prawie pół litra wódki, zanim wsiadł do arteona. Zginął 37-letni ojciec rodziny

Przypomnijmy, iż do tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej doszło 15 września. Prowadzony przez Łukasza Ż. volkswagen arteon z impetem uderzył w jadącego przed nim forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku zderzenia zginął 37-letni Rafał – ojciec dwójki dzieci, które zostały ciężko ranne. W ciężkim stanie była także ich matka, żona Rafała.

Łukasz Ż. i jego towarzysze uciekli z miejsca zdarzenia. Bardzo gwałtownie udało się ich złapać, a samego Ż. zatrzymano w Niemczech, gdzie próbował się ukryć. 14 listopada przeprowadzono ekstradycję, w wyniku której niemieckie służby przekazały podejrzanego polskim policjantom.

Tuż przed wypadkiem Łukasz Ż. i jego kompani byli w drodze z klubu do innej dyskoteki. W pierwszym lokalu Ż. wypił 8 kieliszków czterdziestoprocentowej wódki (400 ml). Na moment przed zderzeniem arteon pędził z prędkości 226 km/h, a Ż. docisnął pedał gazu do oporu.

Idź do oryginalnego materiału