Apokaliptyczna powódź w Walencji. Zginęło ponad 200 osób

angora24.pl 2 tygodni temu

Z brzegów wystąpiły Ojos de Moya, Magro i inne rzeki. Masy wód zmiatały wszystko na swej drodze, niszczyły drogi, domy i mosty. Wstrzymano ruch kolejowy, zamknięto szkoły, parki i cmentarze. Ministerstwo obrony wysłało na obszar dotknięty katastrofą mobilne kostnice.

30 października Kongres Deputowanych, niższa izba hiszpańskiego parlamentu, uczcił pamięć ofiar minutą ciszy, a król Filip VI złożył kondolencje. Premier Pedro Sánchez wygłosił przemówienie, w którym wezwał do jedności, solidarności i czujności. „Cała Hiszpania płacze z wami” – powiedział szef rządu.

Zimna kropla

Dzień wcześniej doszło do zjawiska zwanego gota fría, czyli zimna kropla. Występuje ono, gdy zimne powietrze przemieszcza się nad ciepłymi wodami Morza Śródziemnego. Powoduje to niestabilność atmosfery i powstanie w ciągu kilku godzin niosących ulewy, wypiętrzonych burzowych chmur cumulonimbus. Według służby meteorologicznej AEMET w mieście Chiva w czasie ośmiu godzin spadło 491 milimetrów, tyle co zwykle w okresie całego roku. Rozhukane wody porywały auta i ludzi, którzy rozpaczliwie usiłowali się ratować, wspinając się na drzewa, wchodząc na dachy i trzymając się ulicznych latarni.

Ricardo Gabaldón, burmistrz miasta Utiel, które również zostało zalane, opowiadał: „To był najczarniejszy dzień mojego życia. Znaleźliśmy się w pułapce jak szczury. Ulicami płynęły samochody, pojemniki na śmieci. Poziom wody osiągnął trzy metry”. W Massanassa na przedmieściach Walencji mężczyzna utonął w windzie, którą chciał zjechać do garażu podziemnego, aby sprawdzić, co dzieje się z jego samochodem.

We wsi Mira w piwnicy własnego domu poniosła śmierć 88-letnia kobieta. W mieście Paiporta w garażu zalanych koszarów zginęło dwoje funkcjonariuszy formacji paramilitarnej Guardia Civil. W tym samym mieście woda wdarła się do jadalni domu opieki, w której znajdowało się około stu seniorów. Starsi ludzie krzyczeli z przerażenia. Sześciu nie zdążyło ratować się ucieczką.

Taksówkarz z Paiporty opowiadał dziennikarzom: „Jechaliśmy, aby dostać się na autostradę CV-36, gdy spostrzegliśmy ludzi, którzy ostrzegali nas, aby zawrócić. Zawróciłem, ale po kilku sekundach w mój samochód uderzyła ściana wody. Nie mogłem wydostać się z auta, rwąca woda uderzała taksówką o barierę drogi. Pomógł mi kierowca ciężarówki, ale myślałem, iż nie wyjdę z tego żywy. Widziałem młodą dziewczynę kurczowo trzymającą się latarni. Spędziliśmy trzy godziny na dachu ciężarówki, zanim woda zaczęła opadać i mogliśmy dostać się w bezpieczne miejsce”.

Więcej martwych

Christian Viena, właściciel baru we wsi Barrio de la Torre, relacjonował: „Cała okolica została zniszczona, pogruchotane samochody leżą dosłownie jeden na drugim. Warstwa błota jest głęboka prawie na 30 cm. Wszystko nadaje się już tylko do wyrzucenia”.

Do akcji skierowano ponad tysiąc żołnierzy z Wojskowej Jednostki Ratunkowej (UME) oraz 1500 policjantów. Załogi helikopterów ocaliły wielu ludzi szukających schronienia na dachach domów, ciężarówek, stacji benzynowych. Ratownicy przez kilka dni przeszukiwali zalane domy, potrzaskane auta, wielkie bajora w poszukiwaniu żywych. Najczęściej jednak natrafiali na martwe ciała. W spustoszonych miastach zaczęli grasować złodzieje. Aresztowano 39 osób, które plądrowały centra handlowe.

Naukowcy wskazywali na zgubne skutki globalnego ocieplenia. Ernesto Rodríguez Camino z Hiszpańskiej Organizacji Meteorologicznej powiedział: „Tego typu intensywne i wyjątkowe, rzadkie opady deszczu stają się częstsze i intensywniejsze, a zatem bardziej niszczycielskie”.

Idź do oryginalnego materiału