Adwokat kierowcy z karambolu na S7 komentuje sprawę. Ujawnił jak się czuje

natemat.pl 4 godzin temu
Adwokat zatrzymanego kierowcy Mateusza M., oskarżonego o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym na trasie S7, odniósł się do zarzutów i decyzji sądu o niezastosowaniu tymczasowego aresztu. Mecenas Marek Wasilewski poinformował, iż jego klient jest w ciężkim stanie psychicznym, a kontakt z nim jest mocno utrudniony. Chociaż kierowca przyznał, iż to on prowadził ciężarówkę, zaprzecza, jakoby zawinił. Przyczyny tragicznego wypadku, w którym zginęło rodzeństwo oraz dwóch chłopców, przez cały czas są badane przez prokuraturę.


Adwokat zatrzymanego kierowcy Mateusza M., mecenas Marek Wasilewski, zabrał głos w sprawie karambolu na trasie S7. Jego klient usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.

– Mój klient jest rozbity psychicznie. Kontakt z nim jest bardzo utrudniony – przekazał w rozmowie z portalem Onet.

Mateusz M. przyznał wcześniej, iż to on prowadził ciężarówkę i został zatrzymany, jednak nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Przyczyna wypadku wciąż pozostaje niejasna. Jak podało Radio dla Ciebie, podczas zatrzymania kierowca miał powiedzieć funkcjonariuszom, iż "zagapił się". Adwokat jednak temu zaprzecza i pytany o przyczynę tragicznych wydarzeń, nie udzielił odpowiedzi.

– Na to pytanie nie mogę odpowiedzieć, bo to jest wyjaśniane i ustalane również przez prokuraturę. Na pewno mogę wykluczyć, iż się zagapił – powiedział mec. Wasilewski.

Nie rozwinął tego wątku, nie wyjaśniając, skąd wynika jego pewność. Skomentował również decyzję sądu o braku zastosowania tymczasowego aresztu wobec jego klienta.

– Uważam, iż to jest słuszna decyzja. Nie było potrzeby zastosowania najsurowszego środka zapobiegawczego, bo nie ma żadnej obawy bezprawnego utrudniania postępowania przygotowawczego. Nie ma obawy, iż podejrzany będzie nakłaniał inne osoby do składania korzystnych dla niego zeznań. Prowadziłoby to do tego, iż musiałby w efekcie poznać adresy pokrzywdzonych i namawiać ich, żeby składali korzystne dla niego zeznania. To jest nielogiczne. Nie ma też możliwości wpływania na biegłych, którzy będą wydawać opinię – przekazał.

Adwokat komentuje słowa prokuratora


Z decyzją sądu nie zgadza się prokuratura, która podczas wtorkowej konferencji prasowej wyraziła obawę, iż 37-latek może próbować opuścić kraj.

– Moim zdaniem temu kierowcy grozi surowa kara. Wszyscy wiemy, iż to przestępstwo zagrożone jest karą więzienia od 2 do 15 lat. Ponadto obawiamy się, iż ten kierowca może utrudniać postępowanie karne i może opuścić granice kraju – mówił prokurator Wojciech Dunst.

Mecenas Wasilewski odniósł się do tych obaw:


– Tak jak sąd już napisał, nie ma żadnego uzasadnienia dla takiej argumentacji. To są wyssane i czcze słowa. Nie ma żadnych podejrzeń ku temu, by podejrzany miał uciec, czy ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości. Ma stałe miejsce zamieszkania, stałą pracę, rodzinę, dzieci. Nie ma przed czym i do kogo uciekać – skomentował.

Adwokat dodał również, iż mimo ogromnego zainteresowania medialnego wokół sprawy, wierzy w sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Podkreślił, iż decyzja o niezastosowaniu tymczasowego aresztu była uzasadniona. Zwrócił także uwagę na trudną sytuację rodziny kierowcy.

– Rodzina tego kierowcy podejrzanego też przeżywa dramat. Oczywiście wszyscy są pełni współczucia dla ofiar, ale nie oszukujemy się, dla nich to też jest wielki cios – przekazał.

Tragiczne wydarzenia na S7


Codziennie pojawiają się nowe informacje na temat tragicznego wypadku, do którego doszło w piątek 18 października późnym wieczorem na południowej obwodnicy Gdańska, na remontowanym odcinku trasy S7.

Jak informowała redakcja naTemat.pl w zdarzeniu brało udział 21 pojazdów, w tym trzy ciężarówki. Łącznie w pojazdach znajdowało się 56 osób. W wyniku wypadku kilkanaście osób zostało rannych i trafiło do szpitali. Prokuratura potwierdziła, iż ofiarami śmiertelnymi byli dwaj chłopcy w wieku 7 i 10 lat.

Po przeprowadzeniu sekcji zwłok ustalono, iż inne dwie ofiary to rodzeństwo: 12-letni Tomek i 9-letnia Eliza. Prokuratura prowadzi śledztwo, a zatrzymany 37-letni kierowca ciężarówki poruszał się z prędkością 89 km/h w miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie do 80 km/h, i uderzył w samochody stojące w korku.

Badania wykazały, iż kierowca był trzeźwy, a w jego krwi nie stwierdzono obecności substancji psychoaktywnych. Nie korzystał także z telefonu komórkowego w momencie wypadku.

Wniosek prokuratury o zastosowanie trzymiesięcznego aresztu tymczasowego został odrzucony przez sąd, który zdecydował o objęciu kierowcy dozorem policyjnym.

Idź do oryginalnego materiału