23-letnia Zającówna skradła jego serce. Krzysztof Jaroszyński szczerze o relacji z aktorką

zycie.news 1 miesiąc temu

Niestety, choroba krwi związana z krwotocznym osłabieniem krzepliwości uniemożliwiła artystce spełnienie sportowych ambicji. Objawia się częstymi i długotrwałymi krwawieniami, które mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia, a choćby życia pacjenta.

W związku z tą diagnozą lekarze powiedzieli, iż pani Elżbieta nie może zajmować się sportem, ogólnie nie może zajmować się niczym aż tak wymagającym fizycznie, by nie obciążać swojego organizmu. Wtedy przyszła aktorka zdecydowała się pójść właśnie w kierunku artystycznym.

23-letnia Zającówna skradła mu serce

w latach 90 poślubiła Krzysztofa Jaroszyńskiego, z którym ma córkę Gabrielę. "Kiedy Gabrysia się urodziła, przeniosłam na nią wszystkie siły i emocje, przez pięć dni w tygodniu zajmowałam się tylko nią, a w weekendy jeździłam z przedstawieniami estradowymi", wspominała.

Ich małżeństwo to było zgodne, choć w pewnym momencie pojawiły się między nimi trudności, między innymi mówiono o romansach pana Krzysztofa, jednak mimo wszystko związek przetrwał próbę czasu.

"Na chwilę zapomnieliśmy, iż się kochamy, gwałtownie jednak doszliśmy do wniosku, iż musimy ratować nasz związek", mówiła aktorka. Relacje miał także umocnić przerażający wypadek, jaki przeżył pan Krzysztof. Zderzył się swoim mustangiem z tirem i zgodnie twierdzili, iż to, iż przez cały czas był wśród żywych, można było nazwać cudem. Mimo iż sam podkreślał, iż jest nerwusem, przyznawał, iż jego żona jest dla niego idealna, bo jako jedyna na świecie potrafi tak gwałtownie i skutecznie go stonować.

Mam za sobą dość długą przeszłość kabaretową. I już się w swoim życiu na scenie nastałem. Za brawami też specjalnie nie tęsknię. Teraz wolę pisać, niż występować. Nie przeszkadza mi to, iż jestem w drugim rzędzie - wyjawił niegdyś Krzysztof Jaroszyński.
Idź do oryginalnego materiału