20-latka w oknie życia we Wrocławiu. Siostry boromeuszki nie kryją złości

natemat.pl 1 rok temu
Siostry Brometeuszki, które od 13 lat opiekują się oknem życia we Wrocławiu, musiały mieć nietęgą minę, kiedy odkryły, iż zatrzasnęła się w nim 20-latka. Kobieta była pijana, a jako powód swojej obecności w punkcie podała, iż chciała zrobić sobie... selfie. Przypadków takiego nieodpowiedzialnego zachowania ma być coraz więcej.



Siostry boromeuszki opowiedziały "Gazecie Wrocławskiej" o tym, z czym spotykają się podczas prowadzenia okna życia przy ulicy Rydygiera


Ostatni wybryk należał do 20-latki, która pijana utknęła w placówce i zniszczyła jej wnętrze



Od 13 lat we Wrocławiu w budynku Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego przy ulicy Rydygiera siostry boromeuszki opiekują się utworzonym tam oknem życia. Ma być ono ostatnią deską ratunku dla młodych matek i ojców, którzy nie radzą sobie z nowo narodzonym dzieckiem i chcą je oddać pod opiekę państwa.

Ale niestety nie wszyscy potrafią uszanować tę ideę i miejsce. Niektórzy młodzi wrocławianie upatrzyli sobie okno życia na obiekt żartów i chuligańskich wybryków. Najnowszym przykładem jest przypadek 20-latki, która zatrzasnęła się w placówce.

Jak opisuje "Gazeta Wrocławska" kobieta weszła do środka dla żartu, bo chciała zrobić sobie selfie. Oczywiście była pod wpływem alkoholu i dokonała w środku sporych zniszczeń – pobrudziła ściany, które trzeba było potem odmalować oraz połamała znajdujący się tam sprzęt.

Straty wyceniono na 500 zł, a 20-latka trafiła w ręce policji. Dodatkową karą dla kobiety jest fakt, iż wybryk ten przekreślił jej karierę w służbach mundurowych, w których chciała pracować.

Nie pierwszy taki incydent przy Rydygiera


Ale to tylko jeden z wielu przykładów zachowań związanych z oknem życia we Wrocławiu. Jak powiedziały gazecie siostry boromeuszki w ciągu tygodnia zdarza się choćby kilka aktów kradzieży.

– Zabierają materace, śpiworki. W tamtym tygodniu chłopak wyciągnął całe łóżeczko, taką wanienkę. Pewnie dla zabawy. Potem zostawił ją na chodniku. A to wszystko kosztuje. Taka wanienka ponad 500 złotych. Ciężko też kupić odpowiednio dopasowane do okna rzeczy. Muszą mieć odpowiedni wymiar, a okno życia powinno ciągle funkcjonować – wymienia siostra Macieja Miozga.

– Przedtem nie było kradzieży i wchodzenia do środka. Nie rozumiem kompletnie takich żartów dorosłych przecież ludzi. Gdy coś zniszczą, ciężko nam tak gwałtownie wyremontować to miejsce, które musi być czynne cały czas. choćby dla takiego miejsca nie ma poszanowania – dodała.

Nietrzeźwy śpioch


Podobny przypadek jak ten związany z 20-latką miał miejsce w listopadzie ubiegłego roku. Około godziny 1:00 w nocy siostry boromeuszki obudził alarm, który uruchamia się przy każdym otwarciu okna. Ku ich zaskoczeniu do niewielkiej szczeliny wcisnął się i zasnął mężczyzna. Na miejsce została wezwana straż pożarna i policja.

Okazało się, iż 20-latek był kompletnie pijany. Funkcjonariusze przewieźli go do izby wytrzeźwień. Dopiero po wytrzeźwieniu usłyszał on zarzuty zniszczenie mienia, co jest zagrożone karą choćby do 5 lat pozbawienia wolności.

– Podejrzany przepraszał i tłumaczył się nietrzeźwością. Twierdzi, iż kilka pamięta – powiedział TVN24 Łukasz Dutkowiak, rzecznik wrocławskiej policji. Mężczyzna wchodząc do wnęki zabrudził przestrzeń, w której zostawia się dzieci. Zniszczył też leżącą tam wanienkę. Łącznie straty wyceniono na kwotę ok. 2 tys. zł.

Idź do oryginalnego materiału