Connect with us

Społeczeństwo

Hołowczyc przesłuchany przez policję w sprawie wyczynów na drodze

Opublikowano

-

Pod koniec grudnia polski kierowca rajdowy na filmie chwalił się swoim BMW i  poważnie przekroczył prędkość na ekspresówce oraz pędził 110 km/h na lokalnej drodze pod Olsztynem. Jak ustalił portal brd24.pl Krzysztof Hołowczyc został już przesłuchany przez policję, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie

W grudniu ubiegłego roku Krzysztof Hołowczyc opublikował na kanale YouTube film, w którym opowiadał o swoim BMW X 3 M Competition, które ma ponad 500 KM. Przedstawiał go jako „poważny” samochód „dający radość z jazdy”.

Niestety, zaprezentował, jak porusza się niezgodnie z przepisami. Na drodze ekspresowej (wszystko wskazuje na to, że jest była to S51) rozpędził auto do 167 km/h. To aż o 47 km/h więcej niż dozwala prawo. – No ale nie będziemy przekraczać prędkości – krygował się na nagraniu Hołowczyc i zwalniał. Problem w tym, że do znacznego przekroczenia prędkości już doprowadził…

Kadr z filmu, na którym widać, jak Krzysztof Hołowczyc jedzie 167 km/h Źródło: YoTube/HolowczycManagement

Kadr z filmu, na którym widać, jak Krzysztof Hołowczyc jedzie 167 km/h Źródło: YoTube/HolowczycManagement

Na tym samym filmie Krzysztof Holowczyc po raz drugi na publicznej drodze łamał przepisy. Tym razem zatrzymał się na lokalnej trasie prowadzącej do wsi Dorotowo nad Jeziorem Wulpińskim. To miejsce, gdzie zostaje odwołane już ograniczenie do 60 km/h, ale jechać można najwyżej 90 km/h.
Hołowczyc prezentował tam, jak szybko rozpędza się jego BMW. „Co prawda jest ślisko, ale za chwilę poodpalam wszystkie podzespoły” – zapowiada. – „Podwójne M, MDM 4WD Sport. Wciskam lewą nogą hamulec, wciskam gaz do dechy, żeby się napompowała turbinka. I poszli!  Rajdowiec rusza i rozpędza się w zimowych warunkach na wąskiej drodze do 110 km/h.

Kadr z filmu, na którym widać, jak Krzysztof Hołowczyc jedzie 110 km/h na lokalnej drodze prowadzącej do wsi Dorotowo pod Olsztynem Źródło: YoTube/HolowczycManagement

Kadr z filmu, na którym widać, jak Krzysztof Hołowczyc jedzie 110 km/h na lokalnej drodze prowadzącej do wsi Dorotowo pod Olsztynem Źródło: YoTube/HolowczycManagement

Cały film, w którym pokazano te zachowania

Policja przesłuchała już kierującego

Jak ustalił portal brd24.pl po naszym tekście postępowanie w sprawie wszczęli policjanci w Stawigudzie. „W tej sprawie w dalszym ciągu prowadzone są czynności wyjaśniające w oparciu o przepisy kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia. W ich trakcie m.in. przesłuchano kierującego na okoliczność zdarzenia. Zaplanowane są kolejne przesłuchania i dalsze czynności. Od wyników zebranego materiału dowodowego zależą dalsze decyzję w tej sprawie” – informuje brd24.pl mł. asp. Andrzej Jurkun z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.

Nie po raz pierwszy Hołowczyc ma problemy w związku z tym, jak zachowuje się na publicznych drogach.  W marcu 2018 r. został sfilmowany przez dolnośląskich policjantów jak na terenie gminy Nowa Ruda jechał 113 km/h w obszarze zabudowanym. Za przekroczenie dozwolonej prędkości o 63 km/h policjanci zatrzymali mu prawo jazdy na trzy miesiące. Rajdowiec jechał razem z Maciejem Wisławskim do Polanicy, jak sam napisał „na spotkanie z klientami pewnego dużego banku”.

Rajdowiec na swoim Facebooku tłumaczył się wówczas w kontrowersyjny sposób. Przyznał, że nie zauważył znaku obszar zabudowany. „Jechaliśmy spokojnie, raczej nie szybciej niż 100 km/h” – pisze. A winę próbował zrzucić na policjantów. Sugerował, że policja może dojeżdżając do mierzonego samochodu na kilka sekund przycisnąć pedał gazu i wynik wychodzi wtedy zafałszowany. Oskarżył też patrol drogówki, że miał zbyt niskie ciśnienie w kołach radiowozu, którym go zmierzono – i twierdził, że to mogło wpłynąć na zafałszowanie prawdziwej prędkości, z którą jechał. „Tak, czy owak nie jechaliśmy nadzwyczaj szybko, raczej relaksowo” – dodał.

Wcześniej, w październiku 2013 r. patrol drogówki przyłapał go na krajowej siódemce w nissanie GT-R. Policjanci chcieli mu wlepić mandat za jazdę z prędkością ponad 200 km/h, ale Hołowczyc mandatu nie przyjął, bo twierdził, że jechał wolniej. W sądzie biegły dowodził, że Krzysztof Hołowczyc mógł jechać „tylko” 161 km/h. Sąd skazał rajdowca na 4 tys. zł grzywny, miał też zapłacić ok. 2,6 tys. zł kosztów sądowych. Na pierwszej rozprawie Hołowczyc nie przyznawał się do winy. Na drugiej w ogóle się nie. pojawił. Potem zachorował adwokat Hołowczyca i kolejną rozprawę odraczano. W końcu, gdy wyznaczono termin, okazało się, iż od zdarzenia minęły dwa lata – sędzia uznał, że postępowanie trzeba umorzyć.

luz